M jak Mrówka

Poznajmy czar starej maszyny do szycia!

Poznajmy czar starej maszyny do szycia!

Stare sprzęty i urządzenia należą do ulubionych dekoracji i to nie tylko miłośników stylu vintage czy retro, ale też wszystkich, którzy lubią łączyć stare z nowym, czy po prostu przełamać charakter ultranowoczesnego wnętrza kontrastującym z nim rekwizytem. Świetnie w tej roli sprawdzają się stare maszyny do szycia.

Wychowałam się przy charakterystycznym, dość dźwięcznym i miarowym stukocie starego Singera i myślę, że takie doświadczenie ma wiele osób z mojego pokolenia. Nie trzeba było zawodowo trudnić się krawiectwem, by szyć w domu – w czasach niedoborów gotowej i modnej odzieży wiele pań, które miały choć odrobinę talentu, brało w ten sposób sprawy swojej szafy we własne ręce, były też takie, co po godzinach swojej pracy zawodowej obszywały znajome i sąsiadki. Stukot starej maszyny do szycia jest więc Polakom dobrze znany, nic więc dziwnego, że darzymy maszyny do szycia dużym sentymentem. Dzisiaj, gdy straciły one swoją funkcjonalność mogą być doskonałą dekoracją.

Era stolików na żeliwnych nóżkach

W czym tkwi urok starych maszyn do szycia? Otóż najstarsze egzemplarze stanowiły sprzęty niezwykle precyzyjnie wykonane i misternie zdobione. Kunszt i artystyczny zmysł projektantów tych urządzeń ujawniał się zarówno w samym korpusie urządzenia, jak i w pozostałych elementach takich jak blat, w który maszyna była wbudowana, wykonana z litego drewna obudowa często wyposażona w misternie zaprojektowane skrytki i szufladki, żeliwne bądź drewniane nóżki podstawy, a nawet zachwycających kształtów pokrywa zabezpieczająca nieużywane pomieszczenie przed kurzem i uszkodzeniem. Każdy z tych elementów ma ogromną wartość estetyczną, choć jeszcze do niedawna dominował jeden sposób wykorzystania starych urządzeń krawieckich – fantazyjne żeliwne nóżki wykorzystywane były jako podstawa do stolików, biurek, sekretarzyków, toaletek, konsol i szafek pod umywalki. Trwająca już od wielu lat moda na stoliki z nóżkami od starej maszyny do szycia spowodowała, że wiele naszych maszyn rozebranych zostało na części – nóżki wykorzystywano na stoliki, zaś same urządzenia trafiały na strychy. Dzisiaj jednak możemy śmiało po nie sięgnąć, odkurzyć, oczyścić, może samemu odnowić, korzystając z powszechnie dostępnych farb do drewna i metalulub oddać do profesjonalnej renowacji. Stare maszyny do szycia wracają bowiem do naszych wnętrz, ale nie już jako sprzęty użytkowe, ale dekoracyjny gadżet. Doceńmy je!

Przedwojenny Singer – dekoracja retro w najwyższym gatunku!

Często przeglądam aktualne oferty przedmiotów dekoracyjnych do wnętrz – rynek jest niemal zalany ozdobami wytwarzanymi współcześnie, ale będącymi replikami lub nawiązującymi do form dawnych przedmiotów użytkowych. Po cóż jednak sięgać po często wątpliwej jakości „kurzołapki”, skoro z pewnością w wielu piwnicach i na strychach zalegają piękne stylowe autentyki? Zobaczmy, jak piękne mogą być korpusy starych maszyn do szycia. Iście designerskim unikatem będzie stylowa maszyna do szycia z pierwszej połowy XX wieku. Piękny wygląd sprzętów z tego okresu zawdzięczamy wielu ówczesnym producentom, choć z najlepszym modelem przedwojennej maszyny do szycia utożsamiane jest nazwisko amerykańskiego przedsiębiorcy Issaca Singera, który jako pierwszy opatentował urządzenie, stale udoskonalając swoje produkty pod względem technicznym i nadając im bardzo wyrafinowaną estetykę. Najbardziej popularny model Singera produkowany w latach 1920-1930 charakteryzuje się ogromnymi walorami dekoracyjnymi. Żeliwny korpus maszyny o mistrzowsko dopracowanym kształcie był pomalowany na czarno i ozdobiony złotymi i kolorowymi malowanymi lub odciskanymi w metalu ornamentami. Inne znane marki bardzo dekoracyjnych maszyn do szycia z tego okresu to Wienselmann, Bernina, Pfaff czy Westa, ale modele Singera wpisały się w naszą świadomość tak głęboko, że marka ta stała się nazwą własną. Takie urządzenie ma tak ogromną wartość estetyczną, że z powodzeniem może stać się ozdobą samą w sobie i to we wnętrzach w praktycznie każdym stylu.

Egzemplarze z domowego krawiectwa PRL

Singer zawsze będzie numer jeden, jednak warto też sięgnąć po egzemplarze starych maszyn do szycia wyprodukowane po wojnie. Ich wartość dekoracyjna wzrosła wraz z powrotem do wnętrzarskiej estetyki PRL-u. Kształt korpusów maszyn do szycia z tamtych lat, ich kolorystyka i detale wpisują się w charakter ówczesnego designu kontynuującego stylistykę art déco – dominują kształty proste kubiczne służące funkcjonalności i ergonomii. Uwagę nie tylko wytrawnych kolekcjonerów przyciągają w powojennych modelach Singera, Westy i Łucznika często żywe, wzięte wprost z picassowskiej estetyki kolory. Taka maszyna będzie doskonałym gadżetem we wnętrzu w stylu mid-century modern, eklektycznym lub hipsterskim.

autor tekstu: Hania

Redakcja Zobacz wszystkie wpisy

Joanna Szot

Skomentuj

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *