Nowe mieszkania, mimo że często znajdujące się w budynkach wyróżniających się modną architekturą, nie zawsze są bardziej funkcjonalne niż te w blokach z poprzednich dziesięcioleci. Jedną z powszechniejszych bolączek są zaburzające funkcjonalność kuchni i łazienek piony wodno-kanalizacyjne.
Dzisiejsze parapetówki u znajomych i rodziny mogą być źródłem ciekawych inspiracji wnętrzarskich. Wbrew nazwie, standard mieszkań, do jakich zaprasza się dzisiaj na pierwszą imprezę, wykracza poza przysłowiowe parapety – kiedyś były to jedyne sprzęty, na których można było odstawić kieliszki. Dzisiaj gości zaprasza się dopiero wtedy, gdy mieszkanie jest wykończone na błysk, ze wszystkimi detalami. Gospodarze z dumą pokazują swoje nowiutkie wyposażenie, a jednocześnie jeszcze nie zagracone przedmiotami, jakie gromadzą się w codziennym życiu. To również najlepszy moment, aby zobaczyć zarówno wszystkie atuty, jak i niedoróbki, widać je jak na dłoni. Na parapetówce u mojego bratanka wystarczył mi rzut oka, aby dostrzec jeden z takich szczegółów.
Pion techniczny, czyli zawalidroga
Kupując mieszkanie, nie zawsze jesteśmy w stanie ocenić funkcjonalności poszczególnych pomieszczeń. Nie każdy deweloper oferuje plan wnętrz z rysunkami aranżacyjnymi, zresztą jak pokazuje doświadczenie, nadal rzadko kto zawraca sobie nimi głowę. Gdy przychodzi do prac wykończeniowych, nagle jak spod ziemi wyrasta przed nami tajemniczy „pion”, czyli kawał pogrubionej ściany. Nie do ruszenia, bo kryjący rury od wody i kanalizacji. W pomieszczeniu powstaje wtedy uskok w ścianie, często mocno utrudniający sensowne zagospodarowanie wnętrza. W mieszkaniu bratanka „pion” wypadł w kącie kuchni, tworząc nie lada wyzwanie w ustawieniu kuchennych szafek. Okazało się jednak, że żonie mojego bratanka, Karolinie, udało się uczynić z tej wady zaletę.
Narożna szafka dolna, czyli kuchenna niewygoda
Jeśli ciąg kuchennych szafek ma objąć dwie prostopadłe ściany, zagospodarowanie kąta zawsze jest pewnym wyzwaniem. W rogu zabudowy tworzy się bowiem bardzo głęboka, trudno dostępna przestrzeń. Nie da jej się wyposażyć w szuflady, a półki są na tyle głębokie, że sięganie po najdalej wsunięte przedmioty wymaga niezłej ekwilibrystyki. Producenci szafek kuchennych wpadają na coraz to nowe pomysły, które mają rozwiązać ten problem, ale w większości, prawdę mówiąc, nie zdające egzaminu. Mogą to być wbudowane obrotowe półki tzw. karuzele, z których spadają naczynia, wysuwane i łamane szafki typu cargo, ale są dość drogie i kłopotliwe w użytkowaniu.
Wygodniej z uskokiem
Pomysł Karoliny żony mojego bratanka był strzałem w dziesiątkę. Szafki górne zostały tak zaprojektowane, by ciąg zakończył się przed pionem, a na prostopadłej do niego ścianie ciąg górnych szafek zaczyna się dopiero za pionem, tworząc w ten sposób wrażenie, że zabudowa została celowo wkomponowana we wnękę. Całość wygląda znacznie lżej niż typowa zabudowa połączona narożną szafką. Natomiast ciąg dolnych szafek zakończono typową szafką narożną, tyle że skrócono jej część przylegającą do drugiej prostopadłej ściany. Zamykana typowymi łamanymi drzwiczkami kryje w sobie znacznie wygodniejsze wnętrze niż pełnowymiarowa szafka narażona – po otwarciu mamy tylko część półek sięgających na pełną głębokość, w części prostopadłej są bardzo wygodne płytkie półki. W ten sposób najtrudniej dostępna przestrzeń została znacznie ograniczona. Z odzyskanych ze skrócenia szafki elementów mój bratanek ma zamiar zrobić jeszcze małą półeczkę do pokoju dziecięcego. Jak to się uda, będzie można powiedzieć, że przygoda z feralnym pionem zakończyła się nie tylko wygodą, ale i zyskiem!
Hania
Świetne rozwiązanie! Wielkie dzięki za inspiracje,szczególnie,że prawdopodobnie wybrałam ten sam model zabudowy,co ten przedstawiony na zdjęciach. Mógłbyś się dowiedzieć,czy są to szafki z BRW?
Próbuję dopasować meble bez konieczności usługi 'na wymiar’ i zastanawiam się,na ile będzie to mozliwe;)