M jak Mrówka

Taśma malarska – tylko dobrej jakości

Taśma malarska – tylko dobrej jakości

Tak się składa, że lubię malowanie. Praca, przy której trudno się zmęczyć, a łatwo odprężyć i odstresować. Niestety, na ten cały relaks rzuca cień pewna potwornie denerwująca czynność, a mianowicie wyklejanie wnętrz folią i taśmą malarską. Okazuje się jednak, że jest na to pewna rada.

Miało to miejsce rok temu, w mieszkaniu, które kupiłem z myślą o wynajmie. Było zaniedbane, ale dzięki temu niedrogie. Włożyłem wiele pracy w to, aby doprowadzić je do stanu używalności. Jednym z końcowych etapów remontu było malowanie sufitów i ścian. Zwlekałem ile się dało, bo naprawdę ciśnienie skakało mi na myśl o tych wszystkich wyklejankach. Z rozrzewnieniem wspominałem czasy, kiedy nie było takich wynalazków jak taśma i folia malarska. Jedyne zabezpieczenie podłóg i mebli stanowiły stare gazety. Tata chlapał na lewo i prawo farbą klejową, a później wściekła mama szorowała i zdrapywała resztki farby, co trwało zdecydowanie dłużej niż samo malowanie.

Taśma malarska – tylko dobrej jakości
fot. AdobeStock

Jaka taśma malarska

Trzeba było jednak wziąć się w garść. Folię miałem w piwnicy, w dużych ilościach, bo kiedyś kupiłem jej w nadmiarze. Jeśli zaś chodzi o taśmę malarską, dysponowałem dwoma rolkami. Jedna, to resztka starej żółtej taśmy, a druga to zupełnie nowa taśma malarska (kolor niebieski), którą dostałem w prezencie na jakiejś imprezie targowej. Wiedziałem, że będę musiał skoczyć do sklepu po większą ilość taśmy, ale póki co zdecydowałem, że zużyję co mam i dopiero się zorientuję, ile rolek jeszcze potrzeba.

Żółta taśma trzymała się słabiutko, mimo że podłoże starannie oczyściłem z kurzu, a gipsowa gładź była przed malowaniem zagruntowana. Musiałem ją mocno dociskać, a i tak po kilku minutach na krańcach się odczepiała. Natomiast niebieska taśma malarska trzymała zdecydowanie lepiej. Zgadnijcie więc, którą postanowiłem dokupić:)

Taśma malarska – tylko dobrej jakości
fot. Blue Dolphin

Niebieska taśma malarska

Niebieską taśmą malarską błyskawicznie wykleiłem co trzeba. No, zobaczymy, jak będzie reagowała na mokre, pomyślałem zaczynając malować. Farba nie pogorszyła jej przyczepności. Byłem bardzo mile zaskoczony, gdy po pięciu dniach wróciłem kontynuować malowanie, a taśma wciąż była na swoim miejscu. W żadnym miejscu się nie odkleiła!

Najważniejszy test to jednak proces odrywania. Z doświadczenia wiem, że jak zbyt długo pozostawić zamalowaną taśmę, to w trakcie zrywania potrafi odejść wraz z płatem farby. Odklejałem ją więc zanim farba całkiem wyschła. Taśma odchodziła bez problemów, nie rwała się przy tym i nie pozostawiała żadnych śladów na podłożu. Zaobserwowałem ponadto, że nie ma ani jednego miejsca, w którym farba podciekłaby pod taśmę, co wielokrotnie miało miejsce, gdy używałem „anonimowych” żółtych taśm. Niebieską taśmę malarską mogę śmiało polecić zarówno amatorom, jak i zawodowcom. Świetnie trzyma się podłoża, nic pod nią nie podcieka i nie ma problemów z jej odrywaniem. Okazuje się, że długie działanie promieni słonecznych nie pogarsza jej przyczepności. Trzyma się podłoża nawet przez 30 dni.

Myślę, że wszystkie wymienione cechy potwierdzają, że to doskonała taśma do malowania dekoracyjnego, kiedy chcemy odciąć dwa kolory. Można ją bowiem przykleić po kilku dniach do powierzchni zamalowanej jednym kolorem i domalować pas innego koloru. Po zerwaniu taśmy granica między kolorami będzie ostra jak żyletka.

Po tym remoncie jestem bogatszy w pewne doświadczenia i spostrzeżenia. Pierwsze – nie kupujmy najtańszych taśm, które w sklepach budowlanych leżą tuż przy kasie. Drugie – dobierajmy taśmę do konkretnego zastosowania. Trzecie – dostosujmy szerokość taśmy do szerokości oklejanych elementów.

autor tekstu: Paweł
zdjęcie tytułowe: AdobeStock

Redakcja Zobacz wszystkie wpisy

Joanna Szot

Skomentuj

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *