Symboliczną datą wyznaczającą koniec zimy w ogrodzie jest 15 maja, czyli tzw. zimna Zośka. Po tym terminie można już rozpocząć sadzenie roślin najbardziej wrażliwych
Karp dalii, kłączy mieczyków i pacioreczników nie mam, bo jak wspominałem brakuje mi odpowiedniego pomieszczenia do przechowywania (w nieogrzewanym garażu marzły). Ale wiem, kto ma. Sąsiadka trzyma je w chłodnej, suchej piwniczce pod schodami. Żadnych skrzynek z piaskiem, koszyków itp. Leżą luzem na posadzce wśród różnych zimowych zapasów i mają się świetnie. Jest ich tyle, że można je nagarniać łopatą. Nigdy mnie nie zawiodły, bo zawsze pięknie wschodziły.
Po 15 maja udaję się z wiaderkiem i jakimś wykopanym z ogrodu zielonym prezentem do sąsiadki po kilka karp dalii i kłącza czegoś, co ma akurat na stanie. Korzenie są zdrowe i oczyszczone z ziemi, więc od razu nadają się do sadzenia. Mniejszych karp z dwiema-trzema bulwami nie dzielę, by ich nie uszkadzać. Tylko naprawdę rozrośnięte delikatnie rozcinam nożem tak, by każda część miała po 3 pąki. Sadzenie roślin rozpoczynam od umieszczenia karp niezbyt głębokim dole na głębokości ok. 10 cm. Po zasypaniu żyzną ziemią nad korzeniami pozostawiam warstwę nie grubszą niż 3-5 cm. Zasypując bulwy, zachowuję dużą ostrożność, by nie uszkodzić delikatnych pąków. Nie udeptuję podłoża, nie ściółkuję, ale obficie podlewam. Z nawożeniem czekam, gdy rośliny wyjdą z ziemi. Następną karpę umieszczam w odległości nie mniejszej niż 60 cm. Miejsce wybieram starannie, co roku inne, ale zawsze wyeksponowane, słoneczne, ciepłe z dobą ziemią.
Dalie pasują klimatem do mojego ogrodu, który ma wiele elementów wiejskich, ale pacioreczniki już nie bardzo. Są zbyt oficjalne, pałacowe, by sadzić je na swobodnych rabatach, dlatego umieszczam je (jeśli dostaję od sąsiadki) w donicach. Szczególnie dostojnie się prezentują w wysokich, glinianych. Często nawożone szybko wyrosną, ale i tak całą swoją krasę pokażą dopiero pod koniec lata. Podobnie jak dalie. Cóż, sezon wegetacyjny w Polsce jest krótki, ale i tak warto poczekać.
Marek