W małym mieszkaniu każda powierzchnia jest niezbędna, a efekt przestronności trudno uzyskać. Jednak decydując się na remont postanowiłam, że choć może nie będę miała zbyt dużej powierzchni przeznaczonej do przechowywania rzeczy, to przynajmniej otworzę przestrzeń, maksymalnie ile się da.
W blokach najbardziej męczą mnie ciasne i małe przestrzenie, głównie przedpokoje. Mój przedpokój na szczęście był w miarę foremny, a nie kiszkowaty. Najpierw zdecydowałam się na usunięcie drzwi do wszystkich pokoi. Ale tego było jeszcze za mało. Pomyślałam, że więcej światła i powietrza uzyskam, gdy usunie się całe odrzwia, nadproża i resztę ścianek. Ekipa remontowa wyburzyła te elementy , dzięki czemu szybko pozbyłam się drzwi, futryn i sporej ilości gruzu. Całość prac najpierw zgłosiłam w Spółdzielni Mieszkaniowej i uzyskałam pozwolenie na dokonanie zmian. Razem z usunięciem fragmentów ścian pozbyłam się również starej boazerii, kiedyś tak modnej i powszechnie stosowanej. Zamiast niej do połowy ścian przedpokoju położyłam płytki ceramiczne, a resztę pomalowałam białą farbą zmywalną, odporną na tarcie. Na ścianie między pokojami zbudowałam wygodną garderobę. Na jej boku, tym widocznym z przedpokoju, kazałam zamontować ozdobną płytę meblową z delikatnym wzorem kwiatowym. I wreszcie w moim mieszkaniu jest jasno, a przedpokój nie ma już nic wspólnego z ciasną, mroczną przestrzenią sprzed remontu.
Ania