Kupując działkę z wiekowym domem omija nas etap mozolnej budowy i wykańczania, co jest sporym atutem, jednak przebudowy oraz remonty wydają się nie kończyć. Pierwszą ważną inwestycją na moim letnisku był kominek.
Stary dom na działce ogrzewany był kominkiem o formie przypominającej bardziej tradycyjny piec. Z tego względu określenie „ogrzewany” można całkowicie uznać za nadużycie. Całe uzyskiwane ciepło pozostawało w kominku i uciekało przez kanał wentylacyjny. Nieduży otwór paleniska nie rozprowadzał ciepła po wnętrzu domu. Usytuowany dość wysoko sprawiał, że wydobywająca się i tak niewielka ilość ogrzewanego powietrza, rozchodziła się dopiero jakieś 60 cm nad posadzką. Potrzebne było palenie przez cały dzień, aby temperatura w pomieszczeniu wyraźnie wzrosła. Konieczne zatem stało się przebudowanie istniejącego kominka.
Ekonomia a efekt
Nowy kominek miał być przede wszystkim znacznie bardziej wydajny. Wiadomo, że ekonomiczny jest dopiero model z wkładem. Byłam jednak, i nadal jestem, zdecydowaną zwolenniczką otwartego paleniska. Gdybym podejmowała decyzję o budowie kominka w domu mieszkalnym, pewnie wybrałabym zamkniętą formę. Jednak w domu letniskowym cenię urok żywego ognia, który można podziwiać w sposób bezpośredni. Ponadto najbardziej dostępne na terenie mam drewno sosnowe, które nie nadaje się do palenia w zamkniętym kominku. Choć decyzja była łatwa, trudności zaczęły się już na następnym etapie – praktycznie nie możliwym jest znalezienie na Mazowszu specjalisty od budowy kominków otwartych. Bez trudu wykonamy model zamknięty, jednak skonstruować profesjonalny otwarty jest dużą sztuką. Poradzono mi, żeby szukać specjalisty na Podhalu. Po długich i płonnych poszukiwaniach poddałam się i przekonałam budowniczego zamkniętych kominków, aby korzystając z fachowej literatury, zbudował otwarty kominek na moją odpowiedzialność.
Demontaż i budowa kominka
Po zdemontowaniu starego kominka część odzyskanych cegieł posłużyła do budowy postumentu nowego. Konstrukcja powstawała zgodnie ze sztuką budowlaną, czyli według projektu, który został sporządzony na podstawie kilku wytycznych. Należało wziąć pod uwagę przekrój komina, kubaturę pomieszczenia i przestrzeń między słupami konstrukcji nośnej w pomieszczeniu. Moim marzeniem było zbudowanie jak największego otworu, aby palenisko było dobrze widoczne, a ciepło rozchodziło się jak najobszerniej. Niestety okazało się, że konieczne do wykonania warstwy ścian oraz skosy i pochyłość ścianek wewnętrznych, coraz bardziej zamykały światło kominka. Mimo to powstałe palenisko i tak było większe od poprzedniego, co było głównym celem przebudowy.
Kształt obudowy wybrałam tradycyjny. Chciałam by kominek był obłożony cegłami – tak jak poprzedni, jednak tym razem klinkier miał być jasny. Tak jak w dawnych modelach nad paleniskiem zaprojektowaliśmy półkę w formie drewnianej belki. Zamówiłam sosnowy bal, z jak największą liczbą sęków i pęknięć – nie chciałam by kominek wyglądał zbyt nowocześnie i świeżo – miał pasować do starej chaty.
Problem
Prace przebiegały sprawnie. Wszystkie etapy, czyli postument z wlotem powietrza i szufladą na popiół, izolacja przeciwogniowa ściany, ruszt w płycie paleniskowej, komora spalania, okap z komorą dymową i szybrem, następowały zgodnie z planem i precyzyjnie według wyliczeń zawartych w projekcie. Boczne ściany z wentylacją, ich obudowa cegłami klinkierowymi i okapu płytami g-k były przedostatnim etapem. Na koniec nastąpiło spoinowanie okładziny i tynkowanie okapu. Dopiero wówczas dokonano próby odpalenia kominka, czyli nadeszła chwila prawdy. I tak jak wszyscy się obawiali, niestety kominek zaczął dymić w kierunku pomieszczenia. Wlot komory dymowej wydawał się nie nadążać z odprowadzeniem spalin. Jedynym sposobem było przedłużenie ścianek otworu paleniska. Dołożyliśmy zatem dodatkowy rząd cegieł klinkierowych, które sięgnęły prawie końca dolnej, zewnętrznej półki kominka. To znacznie poprawiło sytuację, ale należało jeszcze znaleźć mobilny ruszt kominkowy, który podniósłby opał nad płytą paleniska. W markecie budowlanym kupiłam taki ruszt – idealnie pasujący do wielkości i trójkątnego kształtu komory spalania. To spowodowało, że układane drewno jest usytuowane maksymalnie głęboko i wyżej, niż przedtem, a to z kolei umożliwia sprawne odprowadzanie dymu przez gardziel, do komory dymowej. Dzięki temu kominek jest sprawny i wydajny. Wreszcie w domu jest ciepło. Ponadto kominek bardzo zdobi wnętrze i jest dokładnie taki, jak sobie wymarzyłam.
AHA
Świetna porada 🙂 właśnie czegoś takie potrzeba osobom, które same chcą wykonać większość prac remontowych 🙂