M jak Mrówka

Kamień na ścianie w salonie

Kamień na ścianie w salonie

Pojedyncza ściana w pokoju dziennym wyróżniona naturalną okładziną to rozwiązanie ponadczasowe. Można powiedzieć, że należy już ono do tradycji sztuki aranżacji, gdyż popularność kamiennego wykończenia nie słabnie od dziesiątek lat.

Płytki kamienne należące do pionowych okładzin wewnętrznych, występują w bardzo dużej gamie faktur i kolorów, ponieważ we wnętrzu można stosować więcej gatunków tego surowca niż na elewacji budynku. W przeciwieństwie do kamienia zewnętrznego, nie muszą one być odporne na wpływy atmosferyczne, czyli wysoką wilgotność, mróz, wiatr i intensywne operowanie promieni słonecznych. Jedynie okładziny kamienne przeznaczone do łazienki i kuchni mają większą odporność na wodę i niski współczynnik absorpcji. Ale i tu najbardziej za odporność odpowiadają impregnaty. Ponadto we wnętrzu można stosować cieńsze okładziny niż na zewnątrz, co sprawia, że w niedużym metrażu nie zabierają one zbyt wiele przestrzeni. Grubość przenosi się także na ciężar. Mocowane na ścianie wewnętrznej płyty kamienne bywają zatem dużo lżejsze. Można stosować nawet cieńsze niż 2 cm.

Kamień na ścianie w salonie Kamień na ścianie w salonie

Wybór okładziny

Wśród okładzin wyprodukowanych z naturalnego kamienia możemy wybrać nieduże płytki o formie cegieł, wydłużonych pasów, zbliżone do kwadratów i prostokątne. Ich powierzchnia bywa polerowana, prawie płaska, lecz naturalnie rzeźbiona lub mocno łupana. Pierwsze łatwiej utrzymać w czystości, drugie i trzecie dają ciekawszy efekt wizualny. Wybierając płyty kamienne do salonu zdecydowałam się na większe formaty, przypominające duże kafle ścienne, gdyż trzymają wymiar 60×30 cm. Ich grubość to niewiele ponad 1 cm, mierzona w najgrubszym miejscu. Wybrana okładzina ma bogaty rysunek, naturalnie chropowatej powierzchni. Ostatnim dylematem było wybieranie między dwiema odmianami kamiennej okładziny nazywanej Nepal. Jeden zestaw utrzymany był w kolorystyce szaro-beżowej, drugi antracytowo-rdzawej. Choć ten ostatni został wyjątkowo atrakcyjnie wyeksponowany w markecie budowlanym, jednak wydawał się zbyt mroczny do niedużego mieszkania. Decyzja padła na beż. Urok tego typu okładziny polega na jej wielobarwnej mieszance płyt, z zachowaniem dwóch wyjściowych kolorów. Każdy element ma wyrazisty, niepowtarzalny rysunek, liczne żyłki i bardziej wystające frakcje, co czyni je wyjątkowo zdobnymi.

Kamień na ścianie w salonie Kamień na ścianie w salonie

Układanie kamiennych płyt

Zanim glazurnicy przystąpili do pracy, z zakupionych płyt stworzyłam na podłodze układ okładziny. Starałam się przemieszać kolorystycznie płyty oraz w miejscach bardziej wyeksponowanych usytuować te o najciekawszym rysunku. Ponadto znając rozmieszczenie oświetlenia w formie oczek sufitowych, zaplanowałam tuż pod nimi płytki o cieplejszej barwie. Było to istotne, gdyż oprawy zostały zaprojektowane w pasie tuż przy ścianie. Choć zazwyczaj płytki kamienne układa się z przesunięciem, czyli tak jak cegły w murze, jednak nie chciałam, aby płyty były przycinane. Potraktowałam je jako całość i ułożyłam w równych rzędach. Ułatwiłam też tą decyzją pracę glazurnikom – konieczne przycięcie płyt przy krawędzi, w miejscu gdzie zaplanowane były gniazda elektryczne oraz drzwiczki rewizyjne, nie należały do łatwych.

Płyty mocowane były na zaprawę. Choć można pozostawić wolne szczeliny między kamiennymi elementami, ich przerwy są na tyle nierówne i o różnej głębokości (w niektórych miejscach wyraźnie widać było w prześwitach tynk ściany), że postanowiłam, by je wypełnić spoiną. Żeby nie była ona zbyt widoczna wybrałam szarą, w tym samym odcieniu co zaprawa klejowa.

Kamień na ścianie w salonie Kamień na ścianie w salonie

Zabezpieczenie okładziny

Po przyklejeniu płyt i wyschnięciu zaprawy cała ściana została zaimpregnowana specjalnym środkiem przeznaczonym do kamienia. Zabieg taki powinno się powtarzać co jakiś czas. Na co dzień odkurzam ścianę miotełką lub odkurzaczem z nakładką z długim włosiem. Okładzina sprawdza się doskonale, nie kruszy się i nie pęka. Przede wszystkim bardzo zdobi, a każda płytka dzięki temu, że jest w całości wyeksponowana bez cięć, stanowi oddzielny naturalny obraz. Można się im przyglądać bez końca, nigdy się nie znudzą.

AHA

Redakcja Zobacz wszystkie wpisy

M jak mrówka

Redakcja kwartalnika "M jak mrówka", wydawanego przez PSB i ukazującego się w sieci sklepów PSB Mrówka. Przygotowanie każdego numeru poprzedzone jest nie tylko wyprawami do sklepów i w plener w celu poszukiwania nowinek technicznych i praktycznych rozwiązań do naszych domów, ale także dyskusjami na temat zasadności grubej warstwy izolacji cieplnej czy mody na ombre. Pomysłami i obserwacjami dzielimy się również na naszym blogu.

1 komentarzSkomentuj

  • Bardzo mi się podoba ta opcja z kamieniem. Muszę przemyśleć zmiany w moim mieszkanku 🙂 zawsze chciałam mieć cegiełki nieregularne w przedpokoju, ciemne, wenge… ale opcja z pokojem jest super 🙂 zawsze przecież można pokombinować 🙂 problem jednak jaki napotkałam na drodze, to taki, że w mojej Mrówce nie ma ciemnych cegiełek, takich jak mi się marzą 🙁 muszę porozmawiać z pracownikami działu, może coś uda się wykombinować 🙂

Skomentuj

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *