Sumak octowiec to roślina, która budzi sprzeczne uczucia – może być albo kochana, albo nienawidzona. Jednych zachwyca swoim pięknym baldachimowatym pokrojem i fantastycznie przebarwiającymi się jesienią liśćmi, drugich przeraża swoim ekspansywnym charakterem, któremu zawdzięcza określenie „zemsta sąsiada”. Postarajmy się spojrzeć na to kontrowersyjne drzewo bez emocji.
Zawsze należałam do wielbicieli sumaków. Miałam nawet kiedyś piękny „egzemplarz” w ogrodzie, ale mąż roztoczył taką wizję ekspansji rośliny, łącznie z groźbą rozsadzenia fundamentów domu przez jej korzenie, że z bólem zgodziłam się na jej wycięcie. Było to ponad dwadzieścia lat tamu, a co roku przynajmniej jeden odrost sumaka pojawia się w naszym ogrodzie i to w miejscach odległych od tego, w którym rósł przed laty nasz dorodny okaz… To namacalne świadectwo, że z pięknego drzewka sumak może stać się w uciążliwym i trudnym do zwalczenia chwastem. Mamy mały ogród, dlatego nie bardzo możemy sobie pozwolić na monokulturę octowca, w efekcie oczywiście każdy najmniejszy odrost sumaka natychmiast jest kwalifikowany przez gremium rodzinne do wycięcia. Nadal jednak to malownicze drzewo mnie rozczula, ale już tylko rosnące w ogrodach innych, na polnych miedzach, przy drogach i ogrodzeniach wiejskich posesji.
Dlaczego sumak zachwyca?
Sumak to niewielkie drzewo dorastające do ok. 3-5 m wysokości, może też mieć formę sporego krzewu. Pokrój drzewa tworzą niewysoki pień, rozłożyste gałęzie i wiele grubych niemal poziomo rozkładających się pędów, dzięki którym jego korona przybiera kształt parasola lub baldachimu. Ta malownicza forma rośliny nabiera największego uroku, gdy rośnie w plenerze, w lekkim oddaleniu od budynków i innych drzew. Sumak zresztą nie lubi konkurencji w postaci innych roślin, uwielbia roztaczać swoje wdzięki sam! Zachwycające są też liście sumaka – ciemnozielone wiosną i latem, duże, pierzaste pióropusze jesienią nabierają intensywnych barw. Najładniej się wybarwia, gdy rośnie w słonecznym lub tylko lekko ocienionym miejscu. Wtedy nawet późną jesienią, gdy wszystkie drzewa wokół dawno już zapomniały o swym listowiu, sumak płonie! Korona drzewa to istny ogień powiewających na wietrze żółtych, pomarańczowych i czerwonych liści. Jest jednak jeszcze w sumaku coś, co zachwyca.
To pewien rys egzotyki – w drugiej połowie lata, rośliny żeńskie tworzą okazałe, ozdobne, wiechowate owocostany, których mocno bordowa barwa świetnie kontrastuje z intensywną zielenią gęstych liści. Szyszki owocostawnów zdobią roślinę również zimą, gdy straci ona swoje urokliwe liście. Wiosną w pełnej krasie odsłania się pokrój pnia i gałęzi – młodsze są malowniczo omszałe, w starszych okazach możemy cieszyć się plątaniną mocnych, zdrewniałych gałęzi, które są świadectwem silnego charakteru rośliny!
Cała prawda o sumaku
Tak, roślina ma „silny charakter” i to musimy wiedzieć, decydując się na jej istnienie w ogrodzie. Właśnie, istnienie, a niekoniecznie posadzenie! Drzewo może bowiem przyemigrować do nas i to wcale nie od bezpośrednich sąsiadów. Sumak rozmnaża się poprzez liczne odrosty korzeniowe, które „wędrują” pod ziemią, nie zważając na żadne granice i płoty – odrosty mogą sięgać na odległość ponad 10 m. Szybko wykasza konkurencję innych roślin, zawłaszczając dla siebie całe połacie ogrodu. Jeśli więc odrosty nie będą systematycznie wycinane, możemy być pewni, że po kilku latach sumak stworzy wokół siebie rodzaj zarośli, skolonizuje nasz ogród i powędruje do sąsiada – nie bez powodu roślina doczekała się przecież określenia „zemsta sąsiada”. Dbając o dobrosąsiedzkie stosunki, nie sadźmy więc sumaka na swojej posesji. Gdy przywędrował od sąsiada, a chcemy uniknąć jego dalszej ekspansji, szybko go wytnijmy. Sam nie zniknie – sumak jest bowiem rośliną bardzo wytrzymałą, odporną na niesprzyjające warunki siedliskowe, dobrze znosi suszę, jest odporny na zanieczyszczone powietrze, nie ma żadnych szczególnych wymagań w stosunku do podłoża i jest w stanie znieść niewielkie zasolenie gleby. Dobrze też radzi sobie z niskimi temperaturami i nie wymaga zimowej ochrony.
autor tekstu: Hania
zdjęcia: K. Jankowska