Z rozrzewnieniem wspominam tegoroczne lato w moim ogrodzie, bo kilka gatunków zakwitło wówczas wyjątkowo obficie. Jedną z takich miłych niespodzianek był posadzony zeszłej jesieni powojnik ‘Sweet Summer Love‘ PBR.
Przez prawie półtora miesiąca, od końca lipca do początku września powojnik ozdabiał ogród burzą pachnących kwiatów. Z bliska wyglądał jeszcze ładniej, bo w środku purpurowych, gwiazdkowatych kwiatów było widać żółte pylniki na białych nitkach. Cóż to był za widok. Mam kilka odmian powojników, ale ta przebiła pozostałe.
To nowa odmiana dostępna w sprzedaży jest od 2011 roku, ale już zyskała miano jednej z najlepszych. Powojnik idealnie nadaje się do ogrodów przydomowych, bo oprócz tego, że kwitnie jak szalony, ładnie pachnie i nie jest specjalnie wymagający, choć swoje potrzeby ma. Jak większość powojników musi mieć dobry drenaż, bo nie lubi zalewania, ale suszy też. Wymaga miejsca słonecznego, choć u mnie miał sporo światła rozproszonego to też dał radę. Nie kaprysi, jeśli chodzi o glebę – wystarczy umiarkowanie żyzna, koniecznie przepuszczalna ziemia ogrodowa. W sezonie warto oczywiście wzmocnić powojnik nawozem – dedykowanym do powojników lub długo działającym – ale to rutynowa czynność. Ponieważ kwitnie on na pędach tegorocznych, należy pamiętać, by mocno go przyciąć wczesną wiosną – wszystkie pędy na wysokości 30 cm. U mnie powojnik rośnie przy wolno stojącej siatce, ale można go też sadzić przy podporach pod ścianami, a nawet w donicach, bo dorasta tylko do 3,5 m wysokości.
Jesienna pielęgnacja tej odmiany nie jest kłopotliwa. Jak tylko ziemia zmarznie, zabezpieczę jego korzenie przed mrozem, obsypując podstawę pędów kopczykiem z kory. Choć odmiana ta jest dobrze przystosowana do naszego klimatu, lepiej na zimne dmuchać. Szczególnie, jeśli powojnik rośnie w zastoisku mrozowym, jak u mnie. Jego nieduże liście długo utrzymują się na roślinie. Po zbrązowieniu po przymrozkach mogą nie spadać nawet do grudnia, więc gdy jest ich niewiele w zasadzie nie ma potrzeby ich zgrabiać. Pędów nie będę zabezpieczał, bo i tak są do wycięcia wiosną.
Marek