Kuna w pułapce i co dalej
Pułapkę z kuną znieśliśmy do ogrodu. W miejscu wydarzenia nie było śladu po jajku, a ponieważ zwierzę wyglądało na głodne, zostało przez litościwych domowników podkarmione. Po ustaleniu dokąd ma odbyć się deportacja naszego szkodnika, daliśmy sobie jeszcze trochę czasu na organizację wyprawy, choć nie ukrywam, że miałam bardzo silną obawę, czy jakimś cudem kuna nie otworzy sobie klatki i nie zwieje z powrotem na strych. Jak najszybciej przenieśliśmy więc klatkę do samochodu i wywieźliśmy, zgodnie ze wskazaniami do lasu, dość daleko od domu. Wypuszczona na wolność wcale nie wyglądała na szczęśliwą! Ciekawe, jaka będzie dzisiejsza noc! Póki co, zamierzamy uszczelnić podbitkę okapu dachu, bo zauważyliśmy w niej dziury, którymi prawdopodobnie włażą szkodniki, a w miejscach ich wędrówek porozkładać naftalinę, która podobno skutecznie je odstrasza.
Pozbyliśmy się kuny!