Po kilku sezonach na otwartej przestrzeni, narażone na zmienne czynniki atmosferyczne meble ogrodowe niszczeją, pokrywają się patyną i ciemnieją. Po meblach drewnianych, szczególnie tych z gatunków drzew rodzimych, destrukcję widać najbardziej. Jak nadać im nowy wygląd?
Chowając drewniane fotele ogrodowe do piwnicy przed zimą, widziałam już, że mimo mało kapryśnej, słonecznej wiosny i lata będą one wymagały renowacji. Lakier, którym meble były fabrycznie pokryte, zaczął się łuszczyć, a w wielu miejscach zszedł całymi połaciami. Szczególnie na tych płaszczyznach drewno zszarzało, a w niektórych miejscach pokryło się glonem. Uznałam, że wraz z nadejściem ciepłych dni, przed sezonem tarasowo-ogrodowym nadam fotelom świeży wygląd – pomaluję je farbą kryjącą na zupełnie nowy kolor.
Przygotowanie do malowania
Zanim mogłam zabrać się za najprzyjemniejszą rzecz, czyli docelowe malowanie, musiałam fotele dobrze umyć. Na powierzchni było dużo kurzu, a w zakamarkach „przezimowały” drobiny suchych roślin i ziemi z ogrodu. Zanieczyszczenia usunęłam za pomocą myjki ciśnieniowej, która pozwalała uzyskać na tyle mocny strumień wody, że nie tylko wypłukał on zanieczyszczenia z każdej szczeliny, ale też, jak się okazało, pozdzierał w niektórych miejscach łuszczący się lakier. Nie na tyle oczywiście, żebym mogłam zaniechać, ważnego w konserwacji drewnianych mebli ogrodowych, szlifowania papierem ściernym. Z tą pracą musiałam jednak poczekać do momentu, aż fotele idealnie wyschły. Do szlifowania użyłam gruboziarnistego papieru ściernego i skupiłam się głównie na powierzchniach poziomych – oparciach i siedziskach, one bowiem ze względu na stojącą wodę były zniszczone najbardziej. Ponownie zmyłam powierzchnię foteli ogrodowych myjką i pozostawiłam do pełnego osuszenia.
Wybór farby do drewnianych mebli ogrodowych
Zanim przystąpiłam do malowania, spędziłam trochę czasu w sklepie budowlanym, ponieważ zależało mi, aby dokonać dobrego wyboru farby. I nie chodziło tu jedynie o kolor. Szukałam farby mocno kryjącej, abym nie musiała malować powierzchni kilka razy oraz trwałej i odpornej na działanie deszczu oraz słońca. Chciałam, aby meble wymagały kolejnej konserwacji dopiero za kilka lat.
Z pomocą sprzedawcy udało mi się znaleźć bardzo dobrą jakościowo kryjącą farbę do drewna o idealnych parametrach (wodną, nie rozpuszczalnikową – czyli w zasadzie bezzapachową) w kolorze jasnoszarym – bo taki sobie wykombinowałam. Miałam bowiem w planach pierwszy raz zaolejować taras olejem koloryzującym, również jasnoszarym (o tym również na blogu).
Malowanie, przyjemna część zadania
Z malowaniem czekałam na ładny, słoneczny, bezwietrzny dzień, ponieważ zależało mi, by pracować na zewnątrz. Przygotowałam folię chroniącą podłoże, miseczkę na farbę, żeby każdorazowo na czas malowania odlewać z puszki potrzebne porcje, nie narażając na wyparowywanie i gęstnienie całości. Wyznaczyłam sobie fazy malowania – najpierw płaskie powierzchnie, potem pionowe, a potem przekładanie fotela na plecy i elementy mniej dostępne. Farba była gęsta, dobrze kryła i jej konsystencja nie sprzyjała powstawaniu zacieków. Niemniej przed każdym pociągnięciem pędzla starałam się usuwać nadmiar farby o brzeg naczynia. Pierwszą warstwę naniosłam częściowo jednego dnia, drugiego dokończyłam spody krzeseł i miejsca mniej dostępne. Pozostawiłam fotele na dwa dni do wyschnięcia, a po tym czasie analogicznie naniosłam drugą, finalną warstwę. Farba była bardzo wydajna i dobrze kryjąca, ale te jej właściwości miały jednak jedno wymaganie (o czym wyraźnie poinstruował mnie fachowiec w sklepie i myślę, że warto o tym pamiętać przystępując do malowania zewnętrznych mebli ogrodowych) – farba musi dobrze wyschnąć, zanim meble zaczniemy użytkować. Gdybyśmy zbyt wcześnie usiedli na fotelu, mogłyby na nim pozostać widoczne odciski (jak np. na plastelinie). Dlatego moje fotele, kiedy były już w całości pomalowane, pozostawiłam w garażu na 1,5 tygodnia. Po tym czasie wystawiłam w plener i teraz prezentują się wyjątkowo oraz modnie.
Dominika
Malowanie, odnawianie mebli to doskonały pomysł. Wiele można zyskać, przede wszystkim oszczędność finansową… no z czasem nieco gorzej, bo jednak pomalowanie mebli to czasochłonna praca 🙂 czy takie rozwiązanie mogłoby mieć zastosowanie przy meblach wewnętrznych? myślę o kuchennych… z tego co się orientuję to nieco problematyczne jest malowanie mebli z okleinami 🙁