Latem zdecydowanie więcej uwagi powinniśmy poświęcić chorobom zagrażającym roślinom ogrodowym. A jest co oglądać i czego się bać. Spośród kilkuset różnych chorób wybrałem kilka najczęściej występujących, które warto zwalczać latem.
Na pierwszym miejscu popularności, choć niekoniecznie stopnia zagrożenia, umieściłbym mączniaka prawdziwego, choróbsko grzybowe porażające wszystkie ogrodowe rośliny liściaste – byliny, kwiaty jednoroczne, krzewy i drzewa. Liście porażonej rośliny pokryte są białawym mączystym nalotem, który z czasem brązowieje, doprowadzając do ich zasychania wraz z pędami, opadania i osłabiania rośliny. Choroba pojawią się wiosną, ale objawy nasilają się latem, gdy jest sucho i rośliny nie są dostatecznie podlewane. Zaproszeniem dla grzybów wywołujących mącznika jest nieumiejętne podlewanie krzewów (szczególnie róż i trzmielin) późnym wieczorem po liściach oraz przenawożenie azotem. Tu ważna uwaga – choroby grzybowe porażają rośliny nieumiejętnie pielęgnowane. Unikniemy problemów, jeśli nie będziemy zbyt gęsto sadzić roślin, stosować za dużych dawek nawozów azotowych i utrzymywać zbyt dużej wilgotności przy braku przewietrzania.
Mączniaka prawdziwego trudno zwalczyć całkowicie bez stosowania chemii, ale z doświadczenia widzę, że nie zawsze jest to konieczne. Owszem, czasami rośliny słabo rosną i nieładnie wyglądają, ale całkowite zrzucanie liści zdarza się rzadko. Spowolnimy rozwój choroby, jeśli 2-3 razy, co 7 dni opryskamy je fungicydem.
Gdy lato jest ciepłe i wilgotne na liściach wielu roślinach pojawiają się różnego rodzaju plamy (objawy parch lub czarnej plamistości). Roznoszące je grzyby porażają wszystkie liściaste rośliny ogrodowe, choć jak zwykle najbardziej cierpią róże, ale także jabłonie oraz byliny. Plamy szpecą i osłabiają roślinę. Chore liście opadają przed nadejściem jesieni. Z moich obserwacji wynika, że kilkukrotne letnie opryskiwanie środkami chemicznymi nie zwalcza całkowicie choroby, ale na tyle ogranicza jej rozwój, że roślina utrzymuje liście aż do jesieni, co jest dla niej bardzo korzystne. Chyba więc warto.
Ciąg dalszy w artykule „Gorąca piątka letnich chorób – cz. 2”.
Marek