M jak Mrówka

Elektryczny przepływowy ogrzewacz wody – sposób na ciepłą wodę

Elektryczny przepływowy ogrzewacz wody – sposób na ciepłą wodę

Mój dom jest mały, a kotłownia znajduje się blisko łazienki i kuchni, więc instalator namówił mnie na kocioł gazowy bez zasobnika, czyli taki, który podgrzewa wodę w momencie odkręcenia kranu. Jednak kilka chwil na tę ciepłą wodę trzeba poczekać, a czasami jest potrzebna od razu.

O ile w kuchni nie bardzo przeszkadza mi natychmiastowy brak ciepłej wody (mam zmywarkę), to w łazience irytowało mnie to od dłuższego czasu i wywoływało bezsensowną wymianę zdań między mną a synem, który twierdził, że marnuję wodę. Ma rację, ale jak wypłukać zęby w zimnej wodzie? Postanowiłam poszukać rozwiązania. I tak zamontowaliśmy na umywalce elektryczny przepływowy ogrzewacz wody.

Elektryczne przepływowe ogrzewacze wody z baterią

Jednopunktowe przepływowe ogrzewacze wody obsługują jeden kran. My wybraliśmy model montowany na umywalce z już fabrycznie zamontowaną baterią. Wylewka zakończona jest perlatorem, którego zadaniem jest mieszanie wody i rozpraszanie powietrza. Dzięki temu z kranu płynie mniej wody, ale nie jest zauważalne. Urządzenie jest łatwe do złożenia (sama dałam radę), a pracę ułatwia instrukcja i wszelkie niezbędne uszczelki. Wszystkie części idealnie do siebie pasują.

Na rynku dostępne są również przepływowe podgrzewacze wody z czujnikiem podczerwieni (autosensorem). Czujnik umożliwia włączanie i wyłączanie wody bez dotykania urządzenia. Podgrzewacza wyłącza się automatycznie po 20 sekundach.

Ciepła woda w kilka sekund

Po podłączeniu podgrzewacza, od razu sprawdziliśmy jego skuteczność. Na ciepłą wodę czekaliśmy tylko 5 sekund. Jej temperatura zależy od mocy strumienia – im mniejszy strumień, tym woda bardziej ciepła. Według producenta strumień można ustawić tak, aby temperatura wody miała 60oC. Pamiętajmy, że podgrzewacz wody musi być podłączony do prądu
– wystarczy do gniazdka elektrycznego.

autor: Asia
zdjęcia: Nergis, pixabay.com

Redakcja Zobacz wszystkie wpisy

Joanna Szot

Skomentuj

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *