Widok ogrodników w ciepłych kurtkach i z pędzlami w ręku pracowicie pokrywających czymś białym drzewa w swoich ogrodach wzbudza we mnie pozytywne skojarzenia estetyczne, bo rośliny wyglądają wówczas czysto i zdrowo.
Wiem jednak, że bielenie drzew jest ważnym zabiegiem pielęgnacyjnym i wykonywany przez ogrodników z takim poświęceniem w mroźnym styczniu służy przede wszystkim ochronie roślin, a nie ich upiększaniu.
Na początek kilka uwag obalających mity na temat wapna stosowanego do bielenia drzew. Wbrew opinii mleczko wapienne (najczęściej stosowana forma) nie chroni przed mrozem, gryzoniami, szkodnikami i chorobami. Wapno z powodu swoich silnych właściwości odkażających może mieć pewien wpływ na organizmy żywe zimujące w korze, ale nie jest to potwierdzone. Wapno nie odstrasza też złych mocy. Jego działanie jest bardziej prozaiczne. Po prostu zapobiega nagrzewaniu się pnia, szczególnie jego południowej strony podczas słonecznego dni i w konsekwencji jego pękaniu podczas mroźnych nocy. Pęknięcia spowodowane są przez rozhartowanie ciemnej kory przez słońce i pobudzenie krążenia płynów w tkankach. Warto ochronić drzewa przed pękaniem kory, bowiem w pęknięciach powstają rany zgorzelinowe, przez które wnikają bakterie i wirusy mogące osłabić, a nawet zniszczyć roślinę. Dlaczego więc maluje się cały pień? Bielenie całego pnia to tylko względy estetyczne. Wyglądałby dziwnie, gdyby był pobielony tylko od południa i zachodu.
Mleczkiem wapiennym zazwyczaj pokrywa się pnie drzew owocowych, czasami i krzewów, ale można także zastosować je do ochrony owocowych drzew ozdobnych, które także mają cienką i wrażliwą korę i także łatwo ulegają uszkodzeniom. Ja stosuję to z dobrym skutkiem. Do malowania wykorzystuję wapno sypkie (hydratyzowane) z marketu budowlanego rozpuszczone w wodzie w proporcji 1:5, czyli np. 3 kg wapna na 15-litrowe wiadro wody. Pień maluję szerokim pędzlem dwukrotnie, do podstawy najniższych konarów, czyli do miejsc, w których bez żalu będzie można odciąć uszkodzoną część. Można też używać farby emulsyjnej, ale jest to droższa metoda, choć bardziej skuteczna, bo farba się wolniej spłukuje. A jeśli jest duży mróz i pędzel zamarza albo po prostu nie chcemy bawić się w malarza? Alternatywą może być owinięcie pni białym papierem lub tekturą. Efekt estetyczny nie jest jednak tak udany.
Marek