Jedni marzą o magnoliach, inni o różach czy egzotycznych trawach ozdobnych. Za mną od zawsze chodzą wrzosy. To mój hit jesieni. Czekam na dogodny moment, by wreszcie przenieść do ogrodu te krzewinki tworzące naturalnie piękny i chyba najbardziej swojski element naszego krajobrazu.
Teraz jest najlepsza pora na kupowanie i sadzenie wrzosów, bo szkółki i centra ogrodnicze pełne są kwitnących krzewinek w różnych kolorach – czerwonych, liliowych, białych, różowych. Ostatnio coraz popularniejsze stają się wrzosy pączkowe, wyprodukowane w Holandii. Są bardzo dekoracyjne i długo kwitną, ale nie przyciągają owadów, tak jak wrzosy pełne, bo ich pąki nie rozwijają się. Mają żywe kolory (są także dwukolorowe), noszą kobiece imiona (grupy Garden Girls i Beaty Ladies) i nie wolno ich rozmnażać bez licencji.
Odmiany wrzosu pospolitego (Calluna vulgaris), zarówno pączkowe, jaki i klasyczne, pełne, różnią się kolorami, wysokością (od 30 do 60 cm) i porą kwitnienia. Przyzwyczailiśmy się, że wrzosy kwitną od sierpnia do października, ale niektóre kwitną już od lipca (’Alba Praecox’, 'J.H. Hamilton’, 'Tib’), a pączkowe często do grudnia (’Alexandra’, 'Alina’, 'Madonna’, 'Loki’, 'Red Marlies’) lub nawet do stycznia (’Amethyst’, 'Aphrodite’). Które wybrać? Te, które nam się najbardziej podobają. A najlepiej po kilkadziesiąt sztuk z kilku grup i odmian, by było naprawdę kolorowo. Nie należy się bać uprawy wrzosów. Krzewinki potrzebują lekkiej, przepuszczalnej, próchnicznej gleby o kwaśnym odczynie (poniżej pH 5,0), ale będą rosły także w zwykłej ziemi ogrodowej, byle była kwaśna. Wrzosów nie należy jednak sadzić, gdzie popadnie. Oczywiście można je poutykać wokół iglaków czy brzóz lub w donicach, ale według mnie to nie będzie to. Wrzosy potrzebują wrzosowiska z większą liczbą roślin, by mogły rozwinąć się w kolorowy dywan. O tym, czy w każdym ogrodzie da się je założyć i jak to zrobić, napiszę już następnym razem.
Marek