Co roku w szkole mojego syna organizowany jest konkurs na ozdobę świąteczną. I co roku robimy te ozdoby. Były już choinki z makaronu i bombki z szyszek oraz żołędzi, więc ciężko było nam coś nowego wymyślić. Zadanie jest tym trudniejsze, że panie dopytują się syna, co mama wymyśliła. I wymyśliłam – anioły.
I to anioły z masy solnej. Chyba na swoje nieszczęście, żeby dołożyć sobie roboty przed świętami, a na dodatek w pracy też nie jest lekko. Oczywiście chciałam, żeby moje anioły były duże, okazałe i kolorowe, przecież to konkurs. I powiem nieszczerze, że liczę na pierwsze miejsce:) Piszę anioły, bo zrobiłam ich trochę – 4 duże (jeden na konkurs, drugi na kiermasz świąteczny, trzeci do klasy dla syna, czwarty do domu), 8 średnich, z 10 małych i kilka całkiem malutkich.
Anioły na butelkach – duże i średnie
Obejrzałam kilkadziesiąt, jak nie kilkaset zdjęć aniołów w internecie i przystąpiłam do produkcji. Wymyśliłam, że duże anioły zrobię na butelkach po 2-litrowych napojach, a te trochę mniejsze na butelkach o pojemności 330 ml (takie, które dzieci noszą do szkoły). Głowy dużych aniołów to gotowe bombki styropianowe, natomiast mniejsze to kulki zrobione z folii aluminiowej. Przykleiłam je klejem na gorąco do szyjek butelek i zaczęłam te „szkielety” obklejać masą solną. Jak się robi masę solną? Szklanka mąki, szklana soli i około pół szklanki wody (według gustu).
Jak obkleiłam butelki, pozostawiłam je do wyschnięcia. Po kilku dniach, jak już pierwsza warstwa masy solnej dobrze wyschła, zabrałam się do klejenia sukienek, włosów, rąk, kwiatków. Według własnego pomysłu, jak tylko chcemy. I znowu postawiłam anioły do wyschnięcia. Anioły pomalowałam farbami, mogą być plakatowe, ale spokojnie może być to lakier do paznokci czy flamastry. Później nastąpił etap dekoracji. Koraliki, pióra, brokat, wstążki, cekiny – możemy wykorzystać wszystko, co mamy w domu. Przyklejałam je klejem na gorąco.
Skrzydła zrobiłam z tektury (przyznam się – są to opakowania po pizzy). Najpierw je wycięłam, pomalowałam białą farbą, a brzegi okleiłam złotym łańcuchem, na koniec przykleiłam je do aniołów, również klejem na gorąco.
Efekt moich prac
Anioły w rzeczywistości wyglądają lepiej:)
Duże anioły – skończone już i rozdane. Nie wiem, czy wygrałam, ponieważ wyników konkursu jeszcze nie było, ale zostały już kupione. Nagrodą dla mnie za ten trud jest to, że jeden stoi u pani dyrektor w gabinecie (przez okna widać, mąż podejrzał), a drugi sprzedał się w 5 minut (tak powiedziała pani). Pieniądze ze sprzedaży przeznaczone są na świetlicę, więc cieszę się, że mogłam przynajmniej trochę dofinansować szkołę.
Średnie i małe anioły – są już pomalowane na biało i czekają dekorację. Tułów małych aniołów zrobiłam z rolek po papierze toaletowym.
Malutkie anioły – stan surowy, jeszcze schną. Takie aniołki może zrobić nawet dziecko – i to jest mój pomysł na spędzenie dzisiejszego popołudnia z synem.
Asia