Szczęściarze mający w ogrodzie choć skrawek wrzosowiska, skalniak lub rabatę z roślinami kwaśnolubnymi, mogą posadzić wrzośce i już w marcu opowiadać, że przyszła do nich wiosna. Krokusy czy przebiśniegi są urocze, ale wrzośce to naprawdę oryginalny, bo nie aż tak często spotykany zwiastun wiosny.
Od marca do maja kwitną liczne odmiany wrzośca krwistego (Ercica carnea) oraz dużo rzadszego, bo wrażliwszego na mróz wrzośca darlejskiego (E.x darleyensis). Nie są to jakieś pojedyncze kwiaty na trawniku, tylko całe łany w kolorach białych i fioletowoczerwonych. Dywany wznoszą się na wysokość 15-25 cm, a utkane są z drobnych, dzbaneczkowatych kwiatów ułożonych wzdłuż cienkich pędów z igiełkowatymi, ziemozielonymi liśćmi. Wrzośce wiosenne kwitną do końca wiosny, a zaraz po nich kwitnienie rozpoczynają wrzośce letnie (szary, rozpierzchły, Stuarta), więc jeśli dobrze zakomponujemy nasadzenia kwitnący, wrzoścowy kobierzec możemy mieć do października. Musimy tylko pamiętać, by gleba na rabacie była kwaśna (pH 3,5-5) i przepuszczalna. Kilka posadzonych krzewinek szybko się rozrośnie i szczelnie przykryje glebę.
Wrzośce warto posadzić, jeśli mamy w ogrodzie iglaki (są chyba w każdym), różaneczniki i inne krzewinki, takie jak modrzewnica, golteria czy borówka. Ale wczesne kwitnienie to nie jedyna ich zaleta. W przeciwieństwie do ukochanych wrzosów nie kapryszą zanadto. Są mniej podatne na choroby grzybowe, mogą rosnąć w półcieniu i przede wszystkim nie wymagają cięcia. Jedynie gatunkom kwitnącym latem warto wycinać na bieżąco przekwitnięte kwiatostany, by zakwitły ponownie.
Marek