Nie jest to sekator „pierwszego rzutu”, ponieważ zaczyna być potrzebny dopiero, gdy nowo posadzone rośliny podrosną i zgrubieją im pędy. Ale gdy to się stanie, wiosną nie będziemy się z nim rozstawać.
Stopniowo, w miarę rozrastania się ogrodu sekator będzie potrzeby coraz częściej. Lepiej już wcześniej oswoić się z myślą o jego kupnie.
To bardzo przydatne narzędzie, dające dużo frajdy podczas pracy. Po pierwszej uciętej gałęzi uśmiech nie schodził mi z twarzy, choć mój pierwszy sekator dwuręczny nie był z górnej półki. Raczej z dosyć niskiej, bo posłużył tylko dwa sezony, zanim nie urwała mu się blokada zamknięcia i nie próbował zgnieść mi palców.
Do czego jest nam potrzebny sekator w ogrodzie? Służy do wycinania gałęzi, których nie damy rady przecięć sekatorem jednoręcznym, ale nie tak grubych, by potrzebna była aż piła. Wąska specjalizacja? Zapewniam, że gałęzi o średnicy od 3 do 5,5 cm – bo taki jest zakres jego możliwości (choć może ciąć i cieńsze, ale nie jest to wygodne) – w ogrodzie jest mnóstwo. Poza tym, po co sięgać po nieporęczną piłę, która mocno szarpie brzegi kikuta, skoro można szybko, łatwo i czysto wyciąć gałąź sekatorem.
Jest w czym wybierać. Bardziej powszechne są modele z ostrzami nożycowymi niż kowadełkowymi, ale w sumie nie rozumiem, dlaczego. Kowadełkowy świetnie ucina nie tylko suche gałęzie, ale i mokre, nie klinuje mu się ostrze, co czasami zdarza się w sekatorze nożycowym. Poza tym sekator kowadełkowy łatwiej rozewrzeć, gdy utkwi w gałęzi (pamiętajmy, że sekatory dwuręcznie nie mają sprężyn). W sumie jednak oba tną dobrze, więc tak naprawdę wybór zależy od osobistych preferencji.
Warto wybrać model z długimi rękojeściami (nie mniej niż 70 cm), bo wówczas większa jest dźwignia, a więc i siła nacisku. Jeszcze większą siłę zapewniają sekatory z przekładnią zębatą. Modele z przedłużanymi rękojeściami pozwalają dotrzeć do wyższych gałęzi, ale mam pewne wątpliwości, co do solidności ich konstrukcji. Sekatory z krótkim rękojeściami to jakieś hybrydy raczej o małej użyteczności.
Marek