W tym roku wiemy, że mamy zimę! Jak nie sypie gęsty śnieg, to łapie mróz. W taką pogodę najchętniej spędzam czas w domowych pieleszach. Za oknem biało i mroźno, a ja siedzę sobie z kubkiem herbaty, otulona kocem i piszę. W stopy grzeje mnie mój ubiegłoroczny nabytek – ciepły dywan.
Dużo pracuję w domu i nie znoszę, gdy jest mi zimno w stopy. Nie zawsze wystarczają wełniane skarpety, dlatego pod koniec lata zdecydowałam się na kupno ciepłego dywanu. Już wtedy w deszczowe dni był wsparciem dla mojego podupadającego nastroju. Im na dworze było smutniej i zimniej, tym bardziej jego energetyczna barwa i długie, gęste runo odwracały moją uwagę od tego, co za oknem. Dywan początkowo rozłożyłam w dużym pokoju, teraz przeniosłam go do mojej sypialni, w której również pracuję.
Dywan na każdą kieszeń
Wybrałam dywan z włókna polipropylenowego. Po pierwsze jest niedrogi (kosztował mniej niż 300 zł), a więc nawet jeśli po jakimś czasie przestanie mi się podobać, będę mogła pozwolić sobie na zakup nowego. Wiem już, że jest odporny na ścieranie i można go stosować na ogrzewanie podłogowe, nie pochłania też wody – z łatwością usunęłam rozlaną herbatę. Obawiałam się, że wysokie runo może uczulać mojego syna alergika, ale przeczytałam, że z powodzeniem można go stosować tam, gdzie przebywają uczuleniowcy. Ma on również właściwości antystatyczne – to naprawdę duża zaleta, dywan się nie elektryzuje!
Dywan sztuczny, ale z klasą
Dywan choć sztuczny, jest śliczny. Długie gęste runo sprawia, że z przyjemnością opieram na nim moje stopy. Widzę, że także dzieci bardzo go polubiły – często rozkładają się na nim, gdy przychodzą ze mną porozmawiać. Runo jest bardzo sprężyste i odporne na udeptywanie przez nogi mojego biurka i krzesła. Dywan jest naprawdę piękny, puszysty i bardzo ciepły, a przy tym ten piękny turkusowy kolor! Doskonale ożywia pokój i współgra z kolorowymi poduchami i pledami jakich zimą pełno w moim domu. Sprawił, że naprawdę nie chce wychodzić mi się na dwór.
Ania W.