Pod koniec wiosny jest sporo cięcia. Tnie się krzewy liściaste po kwitnieniu, strzyże żywopłoty, formuje iglaki. Można też ograniczać wzrost sosen poprzez wyłamywanie młodych przyrostów, usuwać przekwitnięte kwiaty różaneczników. A więc sekatory w dłoń.
Tawuły, lilaki, migdałki już przekwitły, pora więc usunąć smętne resztki wiszące na pędach. Dzięki temu jeszcze w tym sezonie wykształcą pędy kwiatostanowe, które przyszłej wiosny obficie pokryją się kwiatami. Przekwitnięte kwiatostany tawuł i lilaków usuwam w całości, wycinając je tuż nad pierwszym rozgałęzieniem z liśćmi. Jest z tym sporo pracy, ale się opłaca. Pędy migdałka skracam tuż pod najniższym kwiatem.
Cięcia żywopłotów, zarówno liściastych z ałyczy, ligustra, bukszpanu czy głogu, jak i iglastych (żywotnik, cis) nie ma co odkładać. Im szybciej przytniemy rośliny, a później częściej będziemy to robili, tym utworzony z nich żywopłot będzie gęstszy. Nie rozumiem żalu niektórych ogrodników nad młodymi przyrostami, które niedawno podrosły, a już ktoś każe im je ścinać. Cóż, taka jest idea żywopłotu. Zamiast zbioru pojedynczych krzewów chcemy mieć zieloną i gęstą ścianę tworzącą jeden organizm nieprzenikniony dla wzroku ciekawskich. Bez cięcia stymulującego rośliny do rozkrzewiania nie ma co na to liczyć. Poza tym rzadki żywopłot z wybiegniętymi pędami wygląda smętnie. Cięcie zaczynamy od góry, skracając pędy (sekatorem elektrycznym lub nożycami ręcznymi) o połowę. Im niżej schodzimy, tym miej przycinamy, by dół był szerszy niż góra. W żywopłocie w kształcie trapezu pędy górne i dolne są jednakowo oświetlone i dobrze wykształcone.
Różaneczników się nie tnie, tylko palcami usuwa przekwitnięte kwiaty, wyłamując je u nasady pędu. Najlepiej zrobić to, zanim kwiaty opadną na ziemię i staną się pożywką dla grzybów. Czynność ta nazwana często czyszczeniem, pobudza krzewy do zagęszczania się. Podobnie możemy postąpić z młodymi przyrostami sosen, z tym że w tym przypadku wyłamujemy je w połowie długości, a nie u nasady.
autor: Marek
zdjęcia: MZ, Gardena, Fiskars