Moja córka wybrała na podłogę swojego mieszkania drewnianą posadzkę trójwarstwową w postaci dębowych desek. Elementy miały być długie, możliwie szerokie, z sękami i przebarwieniami, tak aby podłoga wyglądała jak najbardziej naturalnie. Wybór wydawał się łatwy, dopóki nie wybrałyśmy się do sklepu...
Już pierwszy rzut na ekspozytory uświadomił nam, że zakup nie będzie taki błyskawiczny. Okazało się, że nie tyko odpowiednim problemem jest dobranie długości i szerokości, ale też estetyki. Byłyśmy na tyle dociekliwe, że nie poprzestałyśmy jedynie na obejrzeniu próbek ułożonych posadzek na ekspozytorach. Oto, co się okazało.
Próbka w sklepie i towar „w realu”
Szukałyśmy desek wykonanych z drewna z sękami, szpachlami i przebarwieniami. Efekt naturalności może być dodatkowo podkreślony poprzez zastosowanie procesu szczotkowania. Takie, idealnie pasujące do naszych wyobrażeń deski znalazłyśmy na ekspozytorach w kilku sklepach. Jednak po rozpakowaniu paczki tych samych desek zobaczyłyśmy, że są one zupełnie inne – różnią się odcieniem. Warto zwrócić uwagę, że posadzka ułożona na ekspozytorze uległa już przebarwieniu pod wpływem światła, może być też przykurzona, czasami jej barwa zmienia się pod wpływem stosowanych w sklepie środków czyszczących – nie zawsze tych przeznaczonych do drewna. Widzimy ponadto posadzkę w sztucznym oświetleniu, zupełnie inaczej będzie ona wyglądała w naturalnym świetle.
Deski zakupione mogą się również różnić od tych na ekspozytorach ilością przebarwień, sęków i zaprawianych pęknięć. Posadzki, które w założeniu mają mieć zrównoważoną ilość desek z takimi elementami i desek ich pozbawionych, mogą nas zaskoczyć przewagą jednych lub drugich. Dowiedziałyśmy się od sprzedawcy, że są duże partie materiału prawie pozbawione sęków, jak również takie, które mają ich nadmiar. Pęknięcia zaprawione czarną szpachlą w dużych ilościach nie tylko zmieniają wygląd podłogi, ale też mogą osłabiać jej wytrzymałość. Kupując, zwykle nie możemy rozpakować opakowań, jest to więc trochę zakup w ciemno.
Sposób zabezpieczenia posadzki drewnianej
Aby posadzki z naturalnego drewna nie były narażone na zaplamienia i zarysowania, zabezpiecza się ich powierzchnię lakierem, olejem lub woskiem. Jednak poszczególne substancje chronią drewno w różny sposób. Mimo że producenci deklarują wysoką odporność zabezpieczonych fabrycznie posadzek, warto sprawdzić je samemu. W większości sklepów można kupić lub wypożyczyć próbkę deski do domu. My zebrałyśmy kilka próbek, które w domu poddałyśmy testowi na plamy i zarysowania. Wiedziałyśmy, że olej wnika w strukturę drewna i w ten sposób ją zabezpiecza. Jednak olej szybciej się ściera, dlatego taką posadzkę trzeba dość często olejować ponownie – w pierwszych dwóch latach użytkowania przynajmniej co pół roku, potem wystarczy co roku lub nawet raz na dwa lata, wszystko zależy od stopnia intensywności użytkowania. Fabrycznie lakierowane posadzki są pokryte kilkoma warstwami lakieru, który, jak zapewniają producenci, tworzy twardą, odporną na plamienia i zarysowania powłokę, nie pozwalającą wniknąć szkodliwym substancjom w strukturę drewna. Lakier powinien więc zapewniać trwałą ochronę przez wiele lat.
Test na plamy
Aby się przekonać o rzeczywistej sile lakieru i oleju, postanowiłyśmy same przeprowadzić test. Na poszczególne próbki wylałyśmy czerwone wino i mocną kawę. Po kilku godzinach zobaczyłyśmy różnicę – na deskach lakierowanych pozostały krople wina i kawy w niezmienionej postaci. Na deskach olejowanych ciecz wniknęła w strukturę drewna.
Następnie przetarliśmy deski gąbką. Na lakierowanych plamy zniknęły, nie pozostał po nich ślad, na olejowanych płyny pozostawiły plamy.
Wykonałyśmy też próbę z mocniejszym przetarciem plam na deskach lakierowanych. Na jednej z nich po mocniejszym przetarciu gąbką lakier w tym miejscu zmatowił się i pozostały na nim lekko białawe plamy.
Na posadzkach lakierowanych, które wcześniej zarysowałyśmy ostrym nożem wino i kawa wniknęły w rysy i pozostawiły plamy. Plama wniknęła również w bruzdę małego pęknięcia w desce.
Hania