M jak Mrówka

Krokusy – fioletowy zawrót głowy

Jest, już się pojawił, a nawet kilka. Widać je z okna. Wiem, że jest wiosna. Ale dlatego, że wcześniej, dosłownie o włos (dzień lub dwa) wyprzedziła je kalina wonna. U mnie w ogrodzie to ona ostatnio zwiastuje koniec zimy. Gonią ją szafirki i właśnie krokusy.

Żałuję, ale nie mam zbyt wielu roślin cebulowych, a szerzej, geofitów na działce. Stale obecne są krokusy (Crocus L.), konwalie (ostatnio nieźle się rozrosły), kosaćce (kłączowe i cebulowe), czosnek olbrzymi, szafirki i liliowce. Niewiele. Muszę się jednak usprawiedliwić. Żeby uprawiać rośliny cebulowe, trzeba mieć piwnicę albo ogrodową piwniczkę do przechowywania bulw i cebul. Nieogrzewany garaż się nie sprawdzi – próbowałem kilkukrotnie, zawsze z tym samym skutkiem. Wszystko robiłem, jak opisują poradniki, ale mróz i tak je niszczył.

Zniechęcony od tego czasu wszystkie geofity traktuję jak rośliny wieloletnie i mrozoodporne, czyli pozostawiam je w gruncie, licząc, że będzie lekka zima. Nie wróży to sukcesów w uprawie wrażliwych pacioreczników, hiacyntów czy mieczyków. Cóż, trudno. Te pozostają dla mnie roślinami jednorocznymi lub doniczkowymi. Lepsze takie rozwiązanie niż żadne.

Z krokusami tego problemu nie mam, bo kwitną niezawodnie niezależnie jak ostra i długa była zima. Bulwek krokusów nie wykopuję, choć zaleca się ich przenoszenie w inne miejsce, gdy się zanadto rozrosną. Na razie nie muszę. Poza tym łatwizna – odchwaszczanie i trochę nawozu organicznego po kwitnieniu. Znakiem, że krokusy są niedożywione, jest drobnienie kwiatów.

Marek

Redakcja Zobacz wszystkie wpisy

M jak mrówka

Redakcja kwartalnika "M jak mrówka", wydawanego przez PSB i ukazującego się w sieci sklepów PSB Mrówka. Przygotowanie każdego numeru poprzedzone jest nie tylko wyprawami do sklepów i w plener w celu poszukiwania nowinek technicznych i praktycznych rozwiązań do naszych domów, ale także dyskusjami na temat zasadności grubej warstwy izolacji cieplnej czy mody na ombre. Pomysłami i obserwacjami dzielimy się również na naszym blogu.

Skomentuj

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *