Nie masz jeszcze choinki, a może ta już kupiona zaczęła się sypać? A może nie masz choinki, bo nie ma na nią miejsca? Można zrobić własne „drzewko” i to praktycznie z niczego. Nasz koszt to 9,90 zł za sznurek kupiony w sklepie z wyposażeniem wnętrz i materiałami budowlanymi. Efekt? Oceńcie sami.
Jak zrobić choinę z gałęzi szybko i tanio? Jest na to łatwy sposób – przedstawiamy go poniżej.
Najlepiej zacząć od obejrzenia przydomowego składziku. Nie masz takiego? To może wyprawa do lasu lub nawet zaprzyjaźnionego ogródka? Wystarczy kilka gałęzi, kijków, nawet fragmenty starych desek o różnych grubościach i długościach. Najlepiej takich, na których nie ma już kory. Ale zawsze możesz zdjąć ją własnoręcznie. Im więcej sęków, pęknięć na tych znaleziskach, tym lepiej dla końcowego efektu. My naszą „choinkę” znaleźliśmy wśród jeszcze nie pociętych odpadów do kominka.
Drugi krok to zmierzenie miejsca, w którym możesz zawiesić „choinkę”. W naszym przypadku to 120 cm na 80 cm. Wysokość „drzewka” ograniczała już istniejąca śruba w ścianie. Jej szerokość była natomiast uzależniona od drzwi z jednej strony, a grzejnikiem z drugiej.
Na trawniku przed domem ułożyłam zdobyczne gałęzie i zaznaczyłam flamastrem, które muszę skrócić, które przeciąć na dwa nierówne kawałki (równe nie są potrzebne, ta „choinka” z założenia nie ma równych gałęzi), a które są w sam raz. Cięcie piłką ręczną nie było trudne, ponieważ założyłam, że gałęzie muszą wyglądać jak najbardziej naturalnie. Dlatego nadpiłowywałam tylko grubsze konary i łamałam. Właśnie dla takiego efektu jak na zdjęciu obok, gdzie na zewnątrz widać „naturalny” koniec kija, ale kiedy się przyjrzycie dokładniej, od spodu widać ślady po pile.
Teraz przyszedł czas na wiercenie otworów, w których będzie przeciągnięty sznurek. W moim drzewku postawiłam bowiem na jego trwałość, wielozadaniowość i wielosezonowość, stąd decyzja o trwałym połączeniu sznura z gałęziami. Ale można inaczej, o czym za chwilę. Oczywiście wiertło musiało odpowiadać grubości sznura. Inną ważną sprawą jest sznur. Nie może być zbyt cienki i słaby. Te gałęzie trochę ważą. Ja zdecydowałam się na sznur ogrodniczy (bardzo naturalnie wygląda) o grubości 8 mm. Niestety, lepiej wyglądałby taki o średnicy 12 mm, ale tego dnia akurat nie było go w sklepie. Zwyciężyło lenistwo.
Jeśli nie macie czasu na wiercenie, możecie zastosować mój patent na gałęzie, które były zbyt cienkie, by je wiercić. Można sznur mocno obwiązać lub okręcić i zacisnąć na kijku. Jeśli sznurek jest z naturalnego włókna, raczej nie będzie się rozwiązywał. Dla pewności warto mocno przypiąć sznurek (w miejscu, gdzie się krzyżuje jego owinięcie wokół patyka) ozdobną pinezką lub przybić gwoździkiem.
Ale wracając jeszcze do momentu, kiedy wnosicie już przycięte i być może przewiercone gałęzie do domu. Warto włożyć je do wanny i wypłukać. Z moich wyszło kilka żyjątek. Poza wszystkim usunęłam też drobiny drzewa po cięciu i wierceniu. Po osuszeniu (obcieknięciu z wody, nic specjalnego do suszenia nie jest potrzebne) i wytarciu można montować „choinkę”.
Sznurek dość trudno przechodzi przez dziurki. Więc dla tych, którzy zrobili nawet spore dziury polecam przeszyć go nitką, by się nie rozdzielał. Zdecydowanie przyspiesza to prace. Ja swój 10-metrowy przecięłam na pół. Jeden koniec przeciągałam z jednej strony „choinki”, drugi z drugiej. Ale warto zastosować tu pewne ułatwienia:
a). Zawsze zaczynaj prace od najniższej gałęzi swojej konstrukcji. Wtedy możesz regulować jej długość. Czyli robisz pierwszy węzeł (nawet podwójny) i dopiero wtedy przeciągasz sznur przez dziurkę. Potem odmierzasz odległość między kolejnymi gałęziami – u nas było to na początku 17 cm (sznurka luzem i wtedy węzeł), potem 15 cm, na końcu 13 cm. Zawsze najpierw jednak robisz węzeł, a potem przeciągasz sznurek przez kolejną gałąź. Zmniejszanie odległości między gałęziami wyszło też dobrze choćby ze względu na coraz cieńsze kijki.
b) Wykonuj te prace równocześnie po obu stronach „choinki”. Wtedy łatwiej i za każdym razem sprawdzisz, czy gałęzie są równo, czyli czy odległości sznurków między kijami są podobne. Inaczej patyki będą wisiały krzywo. Nie musisz używać poziomnicy. Moja „choinka” była robiona „na oko” i wyszło całkiem przyzwoicie.
Trudno ocenić jak wygląda „choinka”, gdy jeszcze leży na podłodze. Kiedy zamocujesz ostatni, najkrótszy kijek, zwiąż sznurki. Przymierz do ściany, a najlepiej zrób węzeł łącząc oba sznurki i powieś, by ocenić efekt. Wtedy zdecydujesz, jaką chcesz ostateczną wysokość drzewka, czy nie musisz czegoś poprawić. Robiąc taką próbę przekonasz się też, czy masz odpowiednie mocowanie w ścianie. Taki rodzaj „choinki” może nie być lekki. Moja waży ok. 7-8 kg.
Kiedy jesteś już pewien, że choinka wygląda dobrze i bezpiecznie wisi, czeka cię najprzyjemniejsza część. Dekoracje zaczynaj od światełek. Ja okręciłam swoje lampki na końcach kijków. Trochę to, przy tym kolorze lampek, wygląda jakby leżał na nich śnieg. Potem wieszaj, co tylko chcesz. Moją konstrukcję przyozdobiłam wieszakiem wygiętym w kółko, na który nanizałam bombki. Taki wieszak powiesiłam też na kluczu od szafy. Jedna uwaga: do wykonania wieńca nie używaj szklanych bombek. Nacisk jest spory i będą się tłukły przy najmniejszym ruchu wieńca. Najlepsze będą bombki plastikowe. Użyj takich o różnych średnicach, fakturach i kolorach.
Choinka z gałęzi to świetna półka, możesz więc na niej stawiać ozdoby…
…a także przyklejać. Ja znalazłam jakieś filcowe koniki na biegunach i przyozdobiłam nimi choinkę (przykleiłam je taśmą dwustronną).
Węzeł ze sznurków konstrukcyjnych na górze ukryłam za starą gwiazdą ze słomy (pomalowaną na złoto). Gwiazdę przymocowałam do gwoździa, na którym bezpiecznie wisi „choinka”.
Jeśli taką naturalną „choinkę” uzupełnicie w inne naturalne ozdoby (u mnie wieniec z orzechów i szyszek na stole) i światełkami, efekt może być magiczny.
Agata