Pospolite chwasty, takie jak komosa, perz, babka lancetowata czy tasznik znają wszyscy. Nie wydają się groźne, bo są oswojone i z grubsza wiemy, jak z nimi walczyć. Bardziej niebezpieczne są chwasty, których nie znamy i które bez świadomości zagrożenia sami wprowadzamy do ogrodu.
Są sadzone, bo mają egzotyczny wygląd, szybko rosną, wytwarzając w ciągu roku dużą masę zieloną i są, a przynajmniej były łatwo dostępne.
Jednym spośród kilku takich gatunków jest mało znany kokornak powojnikowy (Aristolochia clematitis), bylina pochodzi z krajów śródziemnomorskich, ale zadomowiła się w Polsce. Zdziczała porasta skraje lasów, nieużytki, pojawia się też w parkach i przydomowych ogrodach. Do niedawna dostępna była nawet w sprzedaży szkółkarskiej. Kwitnie na przełomie maja i czerwca. Ma duże sercowate liście i nagie, powyginane pędy. Lubi półcień. Wytwarza dużo odrostów korzeniowych, dzięki którym szybko tworzy rozległe i gęste zarośla. W ciągu roku dorasta do 1,5 m wysokości.
Dlaczego nie należy jej wprowadzać do ogrodu? Bylina ta ma inwazyjną naturę – łatwo wymyka się spod kontroli, szybko opanowuje teren, zagłuszając rodzime rośliny, trudno ją też wyplenić. Czyli chwast. Poza tym to roślina trująca, choć niegdyś mająca zastosowanie w ziołolecznictwie, o nieprzyjemnym zapachu. Jeśli nic o nich nie wiemy, nie rozpędzajmy się z sadzeniem egzotów, nawet jeśli są nie wiem jak śliczne i egzotyczne. Nigdy nie wiadomo, na co trafimy.
Marek