W cieplejsze marcowe dni na rabatach, w miejscach lekko zacienionych, pod drzewami, ale i słonecznych zakwitają pierwiosnki (Primula).
W kalendarzu fenologicznym zajmują pozycją czołowego wysłannika tej najbardziej wyczekanej pory roku. Nazwa Primula (prima znaczy pierwsza) do czegoś przecież zobowiązuje.
Jednego dnia wychodzimy do ogrodu i nic, pusto. Na rozetę liściową nie zwracamy uwagi, bo często jej nie ma (jak u pierwiosnka pruhonickiego czy ząbkowanego ) lub jest jeszcze niewielka (jak u pierwiosnka bezłodygowego). A następnego dnia cud, pojawiają się kwiaty. Pierwsze zakwitają pierwiosnki wyniosłe (P. elatior), pruhonickie (P. xpruhoniciana), ząbkowane (P. denticulata) i inne, trochę mniej popularne (gruzińskie, różowe, lekarskie). Pierwiosnek dezłodygowy (P. vulgaris) zakwita miesiąc później, ale jeśli komuś zależy, by kwitł już w marcu, może… kupić w kwiaciarni roślinę w doniczce i wysadzić ją w ogrodzie. Taki eksperyment może się udać, jeśli roślina była zahartowana i nie przebywała za długo w cieple. Pokusa jest duża, bo pierwiosnki doniczkowe (pochodzące głównie od pierwiosnka bezłodygowego, a także wyniosłego) mają wyjątkowo atrakcyjne kolory kwiatów. I czasami wytrzymują mroźne zimy. Jednak co własna roślina to własna.
Pierwiosnki nie są trudne w uprawie, więc jeśli zapewnimy im stale umiarkowanie wilgotne podłoże, raczej żyzne, może nawet gliniaste, wczesną wiosną ożywią rabatę jak żaden inny gatunek.
Dobrą wiadomością jest to, że łatwo się je rozmnaża z nasion i przez podział. Pierwiosnki same też chętnie się rozprzestrzeniają, wystarczy więc poczekać.
Marek