Koce, pledy i inne otulacze są wręcz niezbędne na jesienne i zimowe wieczory. Gdy zmrok zapada o godzinie 16, nasz organizm kuli się do snu i nie wykazuje zbyt dużej chęci do wychodzenia z domu. To, o czym myślimy w takich chwilach to ciepła herbata, dobry film, ciastka i ulubiony ciepły koc lub pled. Jednak w jaki sposób nie ulec pokusie kupowania każdego koca, który nam wpadnie w rękę?
Ciepłe przytulne koce i efektowne pledy to niezbędne elementy aranżacji mojego pokoju. Odkąd tylko pamiętam, zawsze zależało mi na tym, aby wnętrze, w którym spędzam większość swojego czasu, było przede wszystkim przytulne. Może nie być designersko urządzone, nie być zgodne z najnowszymi trendami, może być wykończone nawet bez pomysłu starymi meblami, jednak jednej cechy nie może mu zabraknąć – wrażenia ciepła i ukojenia. Ten sezon jesienny również rozpoczęłam od zakupu nowego, ciepłego koca. Lekki, wykonany z mikrofibry koc w bardzo piękny kwiatowy wzór podbił serce wszystkich domowników – dosłownie wyrywają go sobie z rąk! Po prostu trafiony zakup!
Koce i pledy – potrzeba czy zachcianka?
Kiedyś myślałam, że potrzeba przytulności we wnętrzu wynika z mojej natury zmarzlucha, jednak po obserwacji ostatnio modnych skandynawskich trendów dotyczących planowania własnej przestrzeni stwierdziłam, że nie jest to jedynie moja fanaberia. Dotyczy większości tych osób, którzy mieszkają w krajach, w których w pewnym momencie zachodzi słońce i na długie miesiące zastępuje je wielkie, szarobure niebo. W okresie jesienno-zimowym niechętnie opuszczamy nasze ogrzewane gniazdka, spędzamy w mieszkaniach i domach znacznie więcej czasu niż w pozostałych porach roku. Dlatego szczególnie istotne jest, aby miejsce pracy, relaksu i spotkań towarzyskich – nasze mieszkanie – spełniało wszystkie potrzeby i zapewniało nam jak największy komfort. Gromadzenie wokół siebie poduszek, narzut, koców i pledów ma wpływ na temperaturę naszego ciała. Koce i pledy ogrzeją nasze ciała, gdy zmarznięci wrócimy do domu i gdy długo będziemy siedzieli w bezruchu np. przy komputerze lub telewizorze. Nocą wspomogą „funkcje grzewcze” zbyt cienkiej kołdry. Czasami wystarczą wrażenia wizualne – sam widok ciepłego koca rozgrzewa nas od środka.
Ale koce, pledy i narzuty mają też niezwykłą moc aranżacyjną. Dzięki tak, wydawałoby się, drobnym dodatkom, możemy zupełnie przeobrazić klimat naszego pokoju – zmienić tonację kolorystyczną, dodać mu powagi i elegancji lub przeciwnie – luzu i ekstrawagancji. Obecny rynek to morze możliwości, gdzie możemy znaleźć dosłownie wszystko. Dlaczego więc nie sięgnąć po ciekawe pomysły i nie odmienić wnętrza na zimę?
Ilu koców potrzebujemy, czyli racjonalne planowanie wydatków
Z kupowaniem koców i pledów jest jak z kupowaniem jedzenia. Podstawowa zasada głosi, żeby nie iść na zakupy spożywcze, gdy jest się głodnym – podobnie nie należy kupować koca, bo akurat był na przecenie, mamy za sobą zły dzień, jesteśmy przeziębieni i chcielibyśmy się w tym kocem owinąć. Najlepiej teraz, zaraz, już. Z doświadczenia wiem, że nagromadzonej ilości rzeczy trudniej się pozbyć niż nabyć. Proponuję zatem zacząć od zastanowienia się, czego w tym sezonie potrzebujemy? Czy nasze stare nabytki sprzed lat się już nie nadają? Czy możemy sobie pozwolić na odświeżenie wnętrza takimi detalami? Czy nie mamy ich już za dużo? Wprawdzie jesienią i zimą poduszki oraz narzuty pięknie się komponują w sypialni czy pokoju gościnnym, ale ich nadmiar w domu może stanowić źródło problemów. Wszelkie tego typu tekstylia to również siedliska kurzu, ponadto zajmują sporo miejsca, a w letnie dni mogą stanowić poważną przeszkodę w aranżacji wnętrza. Wiem coś o tym, bo nieustannie po łóżku przewala mi się jakiś koc, który zabieram któremuś z domowników. Często tworzy on bałagan, przytłacza i jest po prostu niepotrzebny. Za wydatki tego typu powinniśmy zabierać się jak za każde inne – z głową. Rozejrzyjmy się, pomyślmy czego brakuje w naszym wnętrzu. Sięgnijmy po nasze stare pomysły albo najnowsze trendy. Jaki wzór chcielibyśmy widzieć na co dzień, które kolory nas nie drażnią? W ten sposób wyeliminujemy iluś kandydatów i zawęzimy sobie pole wyboru.
Jakość ponad ilość – czego szukać, a czego unikać
Obecnie na rynku dostępne mamy różne faktury, wzory i kolory koców i narzut. Wybór jest ogromny, dlatego często zwracamy głównie uwagę na wzór i kolor oraz – wiadomo – cenę.
Jednym z popularnych obecnie materiałów używanych do wyrobów koca jest wełna. Nie od dziś wiadomo, że wełna ma właściwości grzejące i jest jednym z najcieplejszych materiałów na zimę. Co ciekawe, ma również właściwości zdrowotne: może działać przeciwbólowo (na bóle stawów i kręgosłupa), a także łagodzić nerwobóle oraz bóle reumatyczne. Plusem jest również fakt, że nie gromadzi się na niej kurz. Jak każdy materiał, niepozbawiona jest wad: między innymi jest lubiana przez mole, może niektórych uczulać, a wrażliwsze na dotyk osoby „gryzie”. Wełna ma też specjalne wymagania co do prania: należy prać ją w 30oC, a maksymalne wirowanie to 400 obrotów, inaczej po pierwszym praniu nasz koc będzie wielkości poduszki. Warto też wełniane wyroby suszyć na płasko. Na to ostatnie rozwiązaniem może być wybór wełnianego koca z domieszką innego materiału np. poliamidu, akrylu i alpaki – takie koce są milsze w dotyku.
Ostatnio furorę robią też koce wykonane z wełny czesankowej polskiej lub grubej wełny owczej Merino o grubym swetrowym splocie – taki koc można wykonać samodzielnie, ale też coraz łatwiej jest kupić gotowy. Nie są tanie – cena wynosi od kilkuset złotych do nawet 2 tysięcy. Tak wysoki koszt pledu wynika z ceny wełny – na jeden duży pled potrzeba kilka kilogramów wełny, a 1 kilogram kosztuje kilkadziesiąt złotych. Splot wykonuje się ręcznie lub na rurach z PCV, tak jakby wyplatało się wełnę na drutach. Na jego wykonanie potrzebujemy zaledwie kilku godzin. Ciekawym rozwiązaniem jest też mieszanka wełny czesankowej z dodatkiem jedwabiu.
Alternatywą dla wełnianych koców mogą być te wyprodukowane z bawełny. Jest ona łatwa w utrzymaniu, nie uczula tak jak wełna, jest też materiałem najdelikatniejszym – dlatego to właśnie z niej wykonana jest większość dziecięcych kocyków. Jest to materiał naturalny i zapewnia odpowiednią cyrkulację powietrza. Coraz większą popularność zyskuje bawełna organiczna – świetne rozwiązanie dla alergików, gdyż przy jej produkcji nie używa się nawozów sztucznych i pestycydów. Największą wadą tego materiału jest jego waga – koce bawełniane mogą być ciężkie. Problem rozwiązują coraz powszechniej stosowane mieszanki wełny z akrylem – im więcej akrylu w składzie, tym lżejszy jest koc. Pielęgnacja i czyszczenie bawełnianych wyrobów jest mniej wymagające niż wełnianych. Należy prać je w 40oC, a suszyć tak, jak resztę ubrań. Warto pamiętać, że ograniczenie dotyczące stopni prania dotyczy głównie kolorów – w 60oC mogą się one odbarwiać. Białe możemy prać w temperaturze 60oC i nie powinno im to zaszkodzić.
Innym, podbijającym serca ciepłolubnych istoto materiałem jest polar. Polarowe koce cieszą się popularnością – są ciepłe, lekkie i na pewno tańsze niż ich bawełniane i wełniane odpowiedniki. Warto jednak pamiętać, że te koce nie przepuszczają powietrza, w związku z czym możemy się pod nimi pocić. Dodatkowo, te najtańsze mogą się szybko mechacić i tracić swój ładny, pierwotny wygląd.
Do tej samej grupy tkanin należy mikrofibra – bardzo lekki i bardzo wytrzymały materiał, który jest mieszanką włókien poliestrowych i nylonowych. Mogą się jednak tak jak polarowe, elektryzować i przyciągają kurz.
Akrylowe koce z kolei są bardzo trwałe, ale akryl, podobnie jak polar, szybko się mechaci i nie przepuszcza powietrza. Nie jest zatem dobrym wyborem dla osób ceniących sobie naturalne materiały.
Akryl, polar i mikrofibrę tak jak bawełnę pierzemy w 40 stopniach. Dobrą sugestią jest użycie płynu do płukania – zmniejsza to elektryzowanie się materiałów.
Kasia