Gdyby wszystkie kwiaty sezonowe rozsiewały się same, ogród naprawdę żyłby swoim naturalnym rytmem. Choć nie mielibyśmy nad nim kontroli i z czasem stałby się za bardzo naturalistyczny, to sprawdziłaby się wizja modnego ogrodu działającego bez naszego udziału. Niestety, tylko w teorii.
W praktyce tylko niektóre gatunki to potrafią, a i tak często nasiona nie trafiają na idealnych warunków do wzrostu i trzeba im pomagać, rozsiewając je samemu. Ale uważam, że to sama przyjemność. I ile radości, gdy się uda.
Najłatwiejszym sposobem na pozyskanie nowych roślin jest wysiewanie nasion kwiatów jednorocznych wprost do gruntu. Nasiona można pozyskać jesienią z roślin rosnących w naszym ogrodzie, w drodze wymiany sąsiedzkiej lub kupić w sklepie. Powiedzmy, że mamy już nasiona – nieważne, czy własne, czy kupione – kiedy więc można zacząć je wysiewać? Już pod koniec marca, gdy ziemia trochę przeschnie. Lepiej jednak poczekać do kwietnia, by pogoda się ustabilizowała. Zbyt duże wahania temperatury i wilgotności gleby, mogą spowodować spowolnienie kiełkowania lub nawet jego zanik. Jedynie groszek pachnący i zatrwian należy wysiewać w marcu, bo rośliny te w chłodzie lepiej kiełkują i później obficiej kwitną. Ostatnie nasiona, np. nasturcji i portulaki wysiewamy w maju. Duże nasiona, np. fasoli, słonecznika i groszku należy sadzić pojedynczo (punktowo) lub w grupie po kilka. Nasiona rzucamy na spulchnioną, dobrze odżywioną, wilgotną i odchwaszczoną glebę. Większe nasiona możemy przykryć cienką warstwą ziemi, mniejsze mogą pozostać niezakryte. Drobniejsze nasiona pozostałych roślin rozrzucamy swobodnie na rabacie (trudniejsza metoda) lub w siejemy w precyzyjnie wyznaczonych rzędach, by łatwiej było je odróżnić od chwastów. Wiosną wprost do gruntu możemy wysiewać najpiękniejsze kwiaty letnie, takie jak słoneczniki, złocienie, chabry, czarnuszki, gailardie, kosmosy, maki, nagietki oraz niezwykle oryginalne rośliny niekwitnące, takie jak np. mietelnik, który przypomina cyprysika. Śpieszmy się więc, żeby pozyskać nasiona i przygotować miejsce. Na pewno warto.
Marek