Koleżanka z pracy zachwycała się, jaki świetny sprzęt do zamiatania kostki brukowej kupił jej mąż. Aby sprawdzić, czy warto zainwestować, wprosiliśmy się na kawę i „wspólne sprzątanie”. I tak oto w naszym domu pojawiła się zamiatarka ręczna.
Nie chcąc eksperymentować zamówiłam identyczną zamiatarkę, czyli firmy Kärcher. Nie było problemu, ponieważ firma prowadzi sprzedaż internetową, a ceny są takie same jak na allegro. Poza tym mam gwarancję na zakupiony sprzęt. Przesyłkę zamówiłam do pracy, aby kurier nie miał problemu z dostarczeniem, a my odbiorem. Za 2 dni przyszło wielkie pudło, więc poprosiłam kolegę, aby zapakował mi je do samochodu. Zdziwiona byłam, że unosi je z łatwością. Niestety ma parkingu okazało się, że mimo naszych wysiłków nijak pudło nie chce wejść – mój samochód nie jest za dużych rozmiarów:), a do tego trzydrzwiowy. Postanowiłam, że wyjmę zamiatarkę z pudełka i tak ją przewiozę. Po otwarciu, czekała nas miła niespodzianka, ponieważ zamiatarka była zapakowana w bezpieczne pudełko, tzn. opakowanie z urządzeniem było spakowane do dużego pudła, w którym znajdowały się jeszcze woreczki z powietrzem. Profesjonalizm firmy Kärcher widać na każdym kroku, zadbała nawet o takie szczegóły jak bezpieczny transport. Teraz pudełko z zamiatarką zmieściło się bez problemu za fotelem pasażera.
Pojechałam prosto do domu, aby pochwalić się mężowi, że już mamy to cudo. Jednak emocje z nowego zakupu opadły i zamiatarka nie rozpakowana stała w holu 3 dni. A może spowodował to męczący upał, który panował naszym kraju już od jakiegoś czasu?
W niedzielę rano postanowiłam, że wieczorem wezmę się za sprzątanie posesji, jak upał trochę odpuści. Mąż pojechał na ryby, ale obiecał, że ok. 19 wróci. Chciałam, żeby to on składał sprzęt. Jak zawsze mój mąż się spóźniał, więc postanowiłam sama rozpakować i złożyć zamiatarkę. Ja nie dam rady? Nie takie rzeczy się składało, a zresztą na pewno jest instrukcja.
Wyjęłam wszystko z pudełka, rozłożyłam przed domem i nie mogłam swoim oczom uwierzyć – nie mam szczotki! Spokojnie zajrzałam do instrukcji, a tam czarno na białym narysowane, że szczotka umieszczona jest w pojemniku na piach – logiczne, zajmuje mniej miejsca i włosie podczas transportu chronione jest plastikowym korpusem przez zgnieceniem i uszkodzeniem. Odetchnęłam z ulgą, moja szczotka też tam była.
Wzięłam się więc do pracy. Zaczęłam od przykręcanie szczotki. Za pomocą trzech śrubek (dołączonych przez firmę Kärcher) przymocowałam ją do metalowej konstrukcji. Trochę trudności sprawiło mi wpasowanie śrubek w otwory, ale nie było źle. I w tym momencie pojawił się mój mąż. Pomógł mi przykręcić rączkę. Górna rączka ma dwa otwory, które pozwalają dopasować do wzrostu osób korzystających z urządzenie. I na tym skończyło się składanie zamiatarki. Poszło łatwo i szybko.
Od razu mój mąż wziął się za sprzątanie podwórka, a ja chodziłam koło niego i czekałam kiedy wypuści zamiatarkę z rąk, bo też chciałam spróbować. Długo czekałam na ten moment.
Efekty pracy mojego męża możecie zobaczyć Zamiatarka ręczna – efekty pracy
Asia