M jak Mrówka

Moje sposoby na chore głogi

Moje sposoby na chore głogi

Głóg to piękne, nieduże drzewo, które lubię za efektowne i obfite kwitnienie w maju, ładne liście, odporność na suszę i mróz. Najpopularniejsza i najładniejsza z odmian głogu pośredniego, czyli 'Paul's Scarlet' pod koniec maja zachwyca bukietami różowych kwiatów podobnych do małych różyczek.

Moje sposoby na chore głogi

Mając głóg w ogrodzie, wiosną trzeba być czujnym. Na każde niepokojące zmiany na liściach należy natychmiast reagować, stosując wszystkie możliwe środki ochrony, także chemiczne. W maju obserwując młode liście możemy natrafić na ślady porażenia rdzą (pomarańczowawe plamy; występuje raczej rzadko), mączakiem prawdziwym (biały nalot), plamistością (czarne plamki, żółknięcie) lub parchem głogu (ciemne plamy na dolnej stronie liścia). Natychmiast po zauważeniu objawów roślinę należy opryskać fungicydem, a potem powtarzać ten zabieg kilkukrotnie w sezonie. Jakby nieszczęść było mało wiosną na głogu pojawiają się szkodniki, czyli przędziorki i mszyce. Oba są groźne, bo uszkadzając liście szpecą roślinę i spowalniają procesy fotosyntezy. Największym wrogiem głogów jest mszyca głogowo-marchwiana, bo skutki jej żerowania są długofalowe. Samego pluskwiaka trudno jednak dostrzec i zniszczyć. Wiosną na młodych liściach pojawiają się czerwonawe plamy zwiastujące, że dzieje się coś niedobrego, ale mszyce ciężko zwalczyć, bo występują pojedynczo lub w małych grupach i chowają się w zwiniętych liściach, gdzie preparat nie dociera. Później na ich wydzielinie rozwijają się grzyby sadzakowe, które dopełniają dzieła zniszczenia. Liście porażone przez grzyby czernieją, ograniczają fotosyntezę i przedwcześnie opadają, czasami nawet już w lipcu. Osłabiona, bo niedożywiona roślina staje się jeszcze bardziej podatna na porażenie chorobami lub na ataki szkodników. Zimą takie drzewo należy spryskać dwukrotnie preparatem parafinowym, by zlikwidować kolonie larw szkodników.

Pomocne w walce z mszycami przędziorkami i chorobami jest dość mocne przycięcie pod koniec zimy całego drzewa. Pędy można wówczas skrócić o połowę i wyciąć dzikie odrosty z wnętrza korony i przy okazji nadać koronie bardziej uporządkowany kształt. Testowałem mocne cięcie i wiem, że działa przynajmniej przez dwa sezony – choroby wracają, ale później. Mam jeszcze jeden sposób. Przechadzając się po ogrodzie zawsze zatrzymuję się na dłużej przy głogach i obrywam wszystkie liście zwinięte i ze śladami porażenia bądź uszkodzenia. Ponieważ drzewo jest niewielkie, sięgam nawet do wyższych gałęzi. Lepsze to niż czekanie na często nieunikniony rozwój choroby, a potem na opadnięcie wszystkich liści latem.

Marek

Redakcja Zobacz wszystkie wpisy

M jak mrówka

Redakcja kwartalnika "M jak mrówka", wydawanego przez PSB i ukazującego się w sieci sklepów PSB Mrówka. Przygotowanie każdego numeru poprzedzone jest nie tylko wyprawami do sklepów i w plener w celu poszukiwania nowinek technicznych i praktycznych rozwiązań do naszych domów, ale także dyskusjami na temat zasadności grubej warstwy izolacji cieplnej czy mody na ombre. Pomysłami i obserwacjami dzielimy się również na naszym blogu.

1 komentarzSkomentuj

  • Powyższy art. to tragiczna pomyłka, bo skoro tak wiele zabegów trzeba wykonać przy głogu, który rośnie sobie bez problemu na każdej polnej drodze, to po prostu lepiej go wyciąć od ręki i posadzić winorośl. Przy tej roślinie potrzeba nie potrzeba aż tylu zabiegów, a przy tym daje wspaniałe owoce, których nie ma głóg!

Skomentuj

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *